[2012.03.08] MARCOWE KARPIE?
Dodane przez Administrator dnia 08/03/2012 20:49:20
Gdy parę lat temu zwierzyłem się mojemu koledze, że w połowie marca wybieram się na karpie, wyraził zdziwienie. – Jeszcze praktycznie nie żerują. Za zimno – powiedział. Pomimo tego pojechałem. Pojechałem także dlatego, że rok wcześniej spotkałem wędkarzy, którzy opowiadali mi o karpiach łowionych w marcu w dużych zaporowych zbiornikach. Tam karpie dość wcześnie budzą się z zimowego odrętwienia i zaczynają wędrówki w poszukiwaniu pokarmu. Oczywiście przestrzenie, po których się poruszają, nie są jeszcze tak duże jak wiosną czy latem, ale karpie już zaczynają się ruszać, a to przecież dla nas, wędkujących, najważniejsze.
O tej porze roku wyjątkowo dużą rolę odgrywają warunki atmosferyczne. Im dłuższy jest okres stałego ciśnienia i niezmiennej pogody, tym nasze szanse na złowienie cyprinusa rosną. Wielokrotnie przekonałem się na własnej skórze, że każde ochłodzenie, a także każde nagłe ocieplenie, powodowały zanik brań.
Kolejna ważna sprawa w marcu, to karpiowa przynęta. Tak, jak zmienne są warunki pogodowe w tym miesiącu, tak samo zmienne bywają upodobania karpi. Cyprinusy w tym okresie są nadzwyczaj kapryśne. Jak by miały trudność ze zdecydowaniem się – czy rozpoczynać wielkie żarcie, czy może na to jeszcze za wcześnie? Z doświadczenia wielu wędkarzy wynika, że na pewno nie ma sensu eksperymentowanie z dużymi przynętami. Wydaje się, że w klarownej i chłodnej o tej porze roku wodzie, lepiej niż składniki odżywcze przynęty zadziałają atraktory – zarówno zapachowe jak i smakowe. A żeby skończyć już temat przynęt, powiem, że na marcowe karpie, mnie (i nie tylko mnie) dość dobrze sprawdza się… zwykła puszkowa kukurydza.
Wybierając się w marcu na karpiową zasiadkę, nie wolno zapomnieć o właściwym dla tej pory wyposażeniu. Co prawda, dość trudno o tej porze rok spotkać nocnych zasiadkowiczów, ale nawet całodzienne łowienie, też wymaga odpowiednich przygotowań. Na przełomie zimy i wiosny najważniejsze są dwie generalne zasady. Pierwsza: umieszczamy przynętę tam, gdzie jest karp. Druga: swoje ciało umieszczamy z dala od wiatru i chłodu. Dlatego zawsze przyda się krzesełko z ocieplanym poszyciem i parasol ze ściankami lub wędkarski namiot. Gorąca herbata z cytryną w termosie dopełni reszty.
Oczywiście, może zdarzyć się tak, że nasza marcowa wyprawa na karpie zakończy się niczym. Ale ile innych przyjemnych wrażeń może nas spotkać nad wodą? A wcześniejsze rozpoczęcie sezonu tylko nas lepiej przygotuje na kwietniowe czy majowe, wielkie karpiowe żerowanie.
Jakub Kleń