[2011.10.27] NAD WODĘ W LISTOPADZIE
Dodane przez Administrator dnia 27/10/2011 18:39:43
Tegoroczny sezon wędkarski powoli dobiega końca. Przed nami listopad. W naszej strefie klimatycznej bywa różny. Bywają dni, że sypnie śniegiem i lekko przymrozi, ale bywają też dni ciepłe, gdy nad rzeką czy jeziorem siedzimy w samym swetrze, grzejąc się w jesiennym słońcu. Coraz częstsze są też poranne i wieczorne mgły, które mogą utrzymywać się przez wiele godzin. Nad wodą prawie zawsze jesteśmy sami, bo większość wędkarzy kończy sezon w październiku. Tylko spinningiści polują jeszcze na szczupaka i sandacza, a muszkarze wywijają swoimi kijami nad Popradem i Dunajcem próbując złowić miejscowego lipienia. Ale listopad nie jest bynajmniej miesiącem martwym dla spławikowców i wędkarzy gruntowych. Wszak i w tym miesiącu łowiono medalowe okazy białej ryby. Co prawda nie należy spodziewać się na haczyku dorodnego karpia, linia czy karasia, ale z powodzeniem łowić można klenie, brzany czy bolenie. Wziąć może również leszcz i krąp. Możliwości wyciągnięcia białej ryby rosną, jeśli przez kilka dni utrzymuje się słoneczna pogoda, a temperatura powietrza waha się od 10 do 15 stopni. Oczywiście nie trzeba dodawać, że najbardziej skutecznymi przynętami na białą rybę stają się teraz przynęty zwierzęce: białe i czerwone robaki czy ochotki.
A gdy pogoda się zepsi, gdy temperatura spadnie do zera, a nawet do minus dwóch, trzech stopni, gdy powieje przeszywający ciało, aż do kości, zimy wiatr, a z nieba popłyną strugi lodowatego, przemieszanego ze śniegiem deszczu, mówiąc wprost – gdy pogoda będzie taka, że nawet psa żal wygonić z domu, wtedy najbardziej wytrwali mają szansę zapolować na miętusa. Bo nic nie poradzimy na to, że właśnie w taką pogodę ryba ta żeruje najbardziej aktywnie. Zwłaszcza wieczorem i nocą. Wtedy, gdy większości z nas marzy się ciepłe łóżeczko. W połowie lat dziewięćdziesiątych, z dwójką kolegów, pojechałem w takie późne i zimne popołudnie nad Dunajec, poniżej zapory w Czchowie. Pod wieczór chwycił lekki mróz, aż pudełko z czerwonymi robakami przymarzło do kamienia, na którym go położyłem. Złowiliśmy wówczas tylko jednego klenia, ale takie wyprawy pamięta się wyjątkowo długo.
Wspominam o Dunajcu poniżej zapory w Czchowie, bo wiem, że tam bywały miętusy. I mam nadzieję, że żyją tam nadal. A listopad, to ostatni miesiąc roku, w którym wolno zapolować na te ryby. Zgodnie z nowym regulaminem wędkarskim miętus ma okres ochronny od 1 grudnia do końca lutego.
A gdy zamiast „miętusowej” pogody, trafią się dni, które przywykliśmy określać jako złotą polską jesień, wtedy warto wybrać się na wspomnianego sandacza czy szczupaka. Możemy oczywiście szukać tych ryb aktywnie, obrzucając systematycznie rzekę czy zbiornik blachą lub gumkami, ale możemy tez zasiąść przy ognisku i zarzucić zestaw gruntowy z żywczykiem lub martwą rybką. Tak też może być bardzo przyjemnie. Nie wiem, kiedy znajdę czas, by zakończyć tegoroczny wędkarski sezon (bo w zimie raczej nie łowię). Może uda mi znaleźć jakieś dwa wolne dni w połowie listopada i pojechać nad Dunajec? Kto wie.
Jakub Kleń