[2011.10.20] SANDACZOWE ŁOWY
Dodane przez Administrator dnia 20/10/2011 19:25:20
Na temat październikowych sandaczy wylano już morze atramentu. Pomimo tego jest naprawdę wielu wędkarzy, którzy w swojej wędkarskiej historii nie mogą pochwalić się złowieniem przyzwoitego sandacza. A bywa i tak, że niektórzy złowili tę rybę przez zupełny przypadek. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ wielu wędkujących nie bardzo orientuje się, gdzie i kiedy sandacza szukać.
Truizmem jest twierdzenie, że sandacza złowić możemy jedynie w tych wodach, w których występuje naturalnie lub tam, gdzie zbiornik został tą rybą zarybiony. Mówiąc inaczej, nie złowimy go tam, gdzie po prostu go nie ma. Spotykałem wędkarzy, którzy skuszeni ofertą dzierżawców jezior, wybierali się na sandaczowe łowy nad zbiorniki, z których sandacze już dawno zostały wyłowione, a gospodarz takiego jeziora nie kwapił się, by wpuścić do wody trochę sandaczowego narybku. W wędkarskich publikacjach można też znaleźć opisy jezior, które charakteryzowane są jako sandaczowe. Oczywiście taki typ jeziora odnosi się do jego charakteru: głębokości, rodzaju i twardości dna, natlenienia, przejrzystości wody itp. Ale również w jeziorze typu sandaczowego, sandaczy może w ogóle nie być.
W Małopolsce na szczęście sandaczowych łowisk nie brakuje. Rybę tę można znaleźć zarówno w zbiorniku w Zesławicach (ogólnodostępny) jak i w nowohuckim zalewie (tam trzeba mieć specjalną licencję na połów). Można go też skutecznie upolować w kanale ciepłej wody w Pleszowie i w niedalekiej Wiśle. Z dorodnych sandaczy słynęło zawsze jezioro rożnowskie. Dzisiaj sandaczy tam trochę mniej, ale nadal można wyciągnąć stamtąd niezłą sztukę.
Do najbardziej skutecznych przynęt o tej porze roku należą średnie i duże rippery, twistery i kopyta. Sandaczowa klasyka, to kopyta z czarnym, zielonym lub niebieskim grzbietem (czasami z dodatkiem brokatu). Ale skuteczne bywają również wąskie i ciężkie wahadłówki, prowadzone skokami przy dnie.
A w jaką pogodę najlepiej wybrać się na sandacza? Na ten temat również znaleźć można setki, niekiedy sprzecznych, informacji. Wydaje się jednak, że jesienią najlepsze do wędkowania są dni pochmurne, a nawet lekko dżdżyste. Jeżeli jest piękna pogoda, świeci słońce, a ciepło sprawia, że zachwycamy się złotą polską jesienią, to na brania sandacza raczej liczyć nie można. Oczywiście zawsze znajdą się wyjątki od tej reguły, ale wielu spinningistów potwierdza, że pochmurna i wietrzna pogoda sprzyja połowom. Być może falowanie wody oraz lekka mżawka pobudzają sandacze do żerowania? W taką pogodę dobre brania mogą utrzymywać się przez cały dzień. Gdy nad wodę wybierzemy się w piękny i słoneczny weekend, to spróbujmy na sandacza zapolować przed zmrokiem, wtedy często trafiają się dorodne sztuki. A w piękny słoneczny dzień możemy przecież posiedzieć nad gruntówką kusząc przynętą leszcze czy kończące powoli okres żerowania karpie i karasie.
Jakub Kleń