[2011.08.25] Grabarczyk wypiął się na Kraków
Dodane przez Administrator dnia 25/08/2011 11:53:24
Gdybym zamierzał ustalać ranking najgorszych ministrów rządu Donalda Tuska, pretendentów do miana najbardziej nieudolnego byłoby przynajmniej kilku. Ale palmę pierwszeństwa w takim rankingu przyznałbym, pomimo wszystko, Cezaremu Grabarczykowi. Powód pierwszy: klęska, tak głośnych niegdyś planów dotyczących budowy nowych dróg i autostrad, które miały zostać oddane do użytku w roku przyszłym. Powód drugi: totalny chaos na polskich kolejach. Te dwa powodu zupełnie wystarczą, by ministra Grabarczyka uznać za największego partacza III Rzeczpospolitej. Partacza tolerowanego, a można odnieść wrażenie, że wręcz hołubionego przez premiera Tuska.
Z punktu widzenia mojego, krakowskiego, podwórka (wszak bliższa koszula ciału), czarę goryczy przelała sprawa budowy tzw. wschodniej obwodnicy Krakowa, czyli drogi ekspresowej S7. Dotychczas wybudowano tylko niewielki jej odcinek. A inwestycja ta jest kluczowa dla rozładowania ruchu tranzytowego przez Kraków. O pieniądze na jej dokończenie zabiegali posłowie, radni Krakowa, wojewoda małopolski i mieszkańcy. W ubiegłym tygodniu okazało się jednak, że ministerstwo infrastruktury przekaże 2 mld zł na wielkopolski odcinek S5, bo ta droga jest na liście inwestycji dotowanych przez Unię, a krakowskiej S7 na tej liście nie ma. Gdyby tego było mało, stanęły prace na kolejnych odcinkach budowanej autostrady A4 z Krakowa do wschodniej granicy Polski. Wszystko wskazuje na to, że i ta autostrada przed EURO 2012 oddana nie zostanie. Tak to wygląda z krakowskiej perspektywy. Mieszkańcy innych regionów Polski mogliby dorzucić własne spostrzeżenia.
O innych ministrach Donalda Tuska nawet nie wspominam. Nie wspominam o zapaści służby zdrowia, o pikującym w dół, na łeb na szyję, szkolnictwie, o rozsypującej się polskiej armii czy rosnącej liczbie Polaków żyjących na granicy ubóstwa, bo to tematy na kolejną partię felietonów. A miało się żyć lepiej. Wszystkim.
Jan L. FRANCZYK