[2006.03.02] Czar spławika
Dodane przez Administrator dnia 02/03/2006 18:35:18
Znam wielu wędkarzy, którzy przepadają za spławikiem. Żadna inna metoda połowu nie sprawia im takiej radości, jak widok kołyszącego się lub stojącego nieruchomo spławika. Do czasu oczywiście. Bo po krótszej lub dłuższej chwili spławik znika pod wodą, wykłada się na powierzchni, nerwowo drga, odjeżdża… Wariantów może być tyle, ile jest ryb i sytuacji nad wodą. Czy łowiliście kiedyś leszcze z dna lub znad samego dna? A zdarzyło wam się w takiej sytuacji, że spławik zamiast zniknąć pod wodą zaczął przesuwać się po powierzchni? Zacięcie w kierunku przeciwnym do kierunku przesuwania się spławika, zazwyczaj było skuteczne. Tak właśnie lubią brać leszcze. Oczywiście nie należy dać się zwieść bardzo częstej sytuacji, gdy spławik przesuwany jest wiatrem. A pamiętacie ostrożne brania? Kiedy spławik raz za razem chował się pod wodą, a każde zacięcie było puste? Najczęstszą przyczyną naszego pecha jest w takich sytuacjach to, że mała rybka – najczęściej płotka, wzdręga lub mały leszczyk – wypluwa przynętę bezpośrednio po jej pochwyceniu. Być może dlatego, że wyczuwa opór spławika? W takiej sytuacji mamy co najmniej dwa wyjścia – albo zmienimy spławik na bardziej lekki i delikatny, albo – i to jest chyba wyjście rozsądniejsze – zmienimy przynętę na inną, która zniechęci małe rybki. Gdy mnie przytrafiały się takie przygody, a na haczyku miałem czerwone robaczki, to zmieniałem przynętę na sporą rosówkę. I problem miałem z głowy. Zdarza się i taka sytuacja, że spławik zamiast zanurzyć się w wodzie, niespodziewanie się wynurza, jakby jakaś nieznana siła unosiła go do góry. Takie branie następuje wtedy, gdy po znieruchomieniu zestawu ryba po pochwyceniu przynęty unosi śrucinę pomiędzy haczykiem a spławikiem. Spławik wysuwa się wówczas z wody. Wysokość, na jaką się unosi, zależy od wielkości podniesionego przez rybę obciążenia oraz od właściwości materiału, z którego wykonany został spławik.
A przecież nad wodą można zetknąć się także z fałszywymi braniami, gdy ryby wyjadając cząstki zanęty, potrącają żyłkę płetwami piersiowymi lub ogonem. Doświadczeni wędkarze potrafią odróżnić takie fałszywe brania po zachowaniu spławika. Bywa wreszcie i tak, że ryba chwyta przynętę i przez jakiś czas pozostaje z nią w tym samym miejscu. I dopiero, gdy zdecyduje się odpłynąć, spławik sygnalizuje normalne branie. Gdy łowimy w rzekach, do wcześniejszych uwag na temat zachowania się spławika, dorzucić trzeba jeszcze jeden niebagatelny czynnik – prąd wody. Często pracuje on na korzyść wędkarza, na przykład znosząc przynętę w pożądane miejsce. Ale często sprawia, że przegapiamy delikatne brania.
Jakub Kleń