[2006.03.02] Naprawa państwa
Dodane przez Administrator dnia 02/03/2006 18:34:05
Od wyborów parlamentarnych i prezydenckich minęło już parę miesięcy, a emocje towarzyszące nam podczas kampanii dawno już opadły. To znaczy opadły emocje nasze – wyborców, podczas gdy wielu polityków nadal zajmuje się roztrząsaniem wyników dawno minionej konfrontacji. O ile jeszcze w końcu zeszłego roku płaczliwe narzekania tych, którym się nie powiodło, mogliśmy sobie tłumaczyć zaskoczeniem, jakiego doznały niektóre ugrupowania, to trwająca nadal frustracja wydaje się wskazywać na brak ich politycznych perspektyw.
Przed paroma miesiącami większość wyborców opowiedziała się za daleko idącą reformą państwa. Naprawy wymagało wiele dziedzin życia społecznego: podatki i służba zdrowia, polityka gospodarcza w zakresie budownictwa mieszkaniowego i działalności małych przedsiębiorstw, stan dróg i niebezpiecznie wysoka liczba bezrobotnych. Wszystkie partie, startujące w wyborach, obiecywały wprowadzenie niezbędnych zmian; mówiły o tym także te ugrupowania, które za zły stan państwa ponosiły odpowiedzialność. Ale większość wyborców za najpilniejsze reformy uważała zmiany dotyczące wymiaru sprawiedliwości, zmierzające do tego, aby przestępcy zaczęli czuć się mniej pewnie, a ich ofiary mogły mieć nadzieję, że policjanci, prokuratorzy i sędziowie staną po ich stronie.
Poczucie bezpieczeństwa jest jedną z najważniejszych potrzeb społecznych: gdy na ulicach brakuje policji, gdy przestępcy pozostają bezkarni, gdy prokuratura i sąd działają opieszale, gdy zapadają wyroki sprzeczne z elementarnym poczuciem sprawiedliwości, gdy szerzy się korupcja oraz gdy skazani traktowani są niejednakowo w zależności od układów i zasobów finansowych – wtedy zwykły obywatel nie może być przekonany, że opłaca się być uczciwym i ma sens przestrzeganie prawa.
Dlatego z niepokojem obserwujemy, gdy próbom reformowania wymiaru sprawiedliwości sprzeciwiają się nie tylko ci – co jest oczywiste – którzy prawo łamią lub naginają je do własnych interesów, ale także spora grupa twórców i nauczycieli prawa. Zamiast podjąć merytoryczną dyskusję, rzucają najcięższe oskarżenia: o nawiązywanie do wzorów z czasów komunistycznej dyktatury. Jeżeli dojdzie do sytuacji, gdy w obronie nieudolności, niekompetencji, kumoterstwa czy łapówkarstwa staną prawnicze autorytety, to czego zwykły obywatel będzie mógł oczekiwać, gdy przyjdzie mu upominać się o sprawiedliwość?
To smutne, gdy przeciwko uzdrowieniu państwa opowiadają się nie tylko politycy, obficie korzystający z jego słabości, ale także funkcjonariusze publiczni, odpowiedzialni za bezpieczeństwo obywateli. Niestety, coraz liczniejsze przykłady, o których niemal codziennie informują media, świadczą o potrzebie szybkich i głębokich zmian. Potrzebne są nie tylko nowe urzędy i nowe przepisy, ale także upowszechnienie przekonania, że łamanie prawa jest niebezpieczne dla każdego, kto sobie na to pozwoli – bez różnicy, czy będzie to wpływowa osobistość życia publicznego, czy anonimowa osoba, bez znajomości i funduszy pozwalających na rozdawanie kosztownych prezentów.
Zwolennicy reformy wymiaru sprawiedliwości nie muszą pisać petycji, domagających się przyspieszenia naprawy państwa. Przecież za takim właśnie programem oddali swoje głosy w wyborach. Jeżeli jednak ktoś mógłby odnieść wrażenie, że w międzyczasie nastroje społeczne uległy zmianie, to może trzeba będzie wystosować odpowiedni apel, zachęcający rząd i Parlament do bardziej stanowczych kroków?
Ryszard Terlecki