[2011.06.23] Polska ratuje niemieckie banki
Dodane przez Administrator dnia 23/06/2011 10:03:36
W Grecji zwykli ludzie wychodzą na ulice, żeby protestować przeciwko planom oszczędzania, narzuconym przez rząd. Będą teraz mniej zarabiać, mniej kupować, skromniej żyć. Dlaczego? Bo ich państwo jest na granicy bankructwa. Co to znaczy? Po prostu Grecja nie będzie w stanie spłacić swoich długów. Co się wtedy stanie? Banki w Niemczech, we Francji, w Belgii i w paru jeszcze państwach poniosą poważne straty.
Unia Europejska w ostatnich miesiącach na pomoc dla Grecji wydała ogromne sumy. Ale to nie pomogło, bo Grecy nie chcą oszczędzać. Więc teraz zdecydowano przekazać Grecji kolejną, gigantyczną pomoc. Pod warunkiem jednak, że zostanie wprowadzony surowy reżim oszczędzania. Wszystko po to, żeby Grecja mogła zwrócić bankom pożyczone w ostatnich latach pieniądze. Czy Grecy się na to zgodzą? Wątpię. Co ich obchodzą dochody francuskich czy niemieckich bankierów?
Rząd Tuska wie, co go może spotkać za parę miesięcy. Gdy bankructwo zagrozi Polsce, także trzeba będzie zabiegać o szybką i doraźną pomoc. Bo inaczej marzenia o europejskich posadach dla premiera i jego kolegów-ministrów okażą się zwykłą mrzonką. Więc Tusk już się zgodził na wydanie miliarda polskich złotych na wsparcie Grecji. W rzeczywistości nie jest to wsparcie Grecji, tylko banków, które nie zamierzają stracić ani jednego euro z powodu greckiego kryzysu.
Czy Polskę stać na ratowanie niemieckich czy francuskich banków? Czechy i Węgry już odmówiły – co przyszło im tym łatwiej, że nie należą do strefy euro. Polska też nie należy, ale Tusk interesy międzynarodowej finansjery stawia wyżej od polskiej racji stanu. Buntuje się nawet Słowacja, która pospieszyła się i przystąpiła do strefy euro wtedy, gdy inni zaczęli się zastanawiać czy jej nie opuścić. Ale Tusk nie ma wątpliwości – Polska weźmie udział w tej ryzykownej operacji, kierowanej przez Europejski Bank Centralny.
Tusk musi płacić za poklepywanie po plecach. Ale wicepremier Pawlak uznał, że on nie musi. Powiedział, że jego zdaniem Platforma wciąż klęczy przed bankami. Pawlakowi trudno się dziwić: notowania w sondażach PSL ma kiepskie, wiejski elektorat jest oburzony lekceważeniem interesów polskich rolników, którzy dostają z Unii Europejskiej znacznie niższe dopłaty niż rolnicy z innych państw, w dodatku ludowcy są wciągani w pomysły narzucane przez antykościelną lewicę. Więc Pawlak musi trochę ponarzekać na rząd, w którym sam uczestniczy.
Czy Polska, która także zadłuża się w zawrotnym tempie, pójdzie w ślady Grecji? Wielu by się z tego cieszyło, szczególnie na Wschodzie. Dlatego już ruszyła kampania, zapewne za rosyjskie pieniądze, żeby nie dopuścić w Polsce do wydobycia gazu łupkowego. Argumenty będą różne: że się nie opłaca, że za drogi, że szkodzi środowisku. W najbliższym czasie będziemy oglądać w telewizorach rozmaitych uczonych, którzy będą nas przekonywać, że gaz z Rosji jest lepszy od łupkowego. A co zrobi Tusk, któremu Niemcy i Rosjanie powiedzą, że nie po to wydali wielkie pieniądze na gazociąg pod Bałtykiem, żeby teraz Polacy odebrali im złoty interes? Podejrzewam, że zamiast rozpocząć wydobycie gazu, każe oszczędzać kosztem zwykłych obywateli. Czy wtedy – tak jak zrobili to Grecy – potrafimy powiedzieć: nie będziemy płacić za marnotrawstwo i nieodpowiedzialność rządu.
Ryszard Terlecki