[2006.02.23] Historia sprawiedliwa
Dodane przez Administrator dnia 23/02/2006 17:51:02
Apel księdza Tadeusza Zalewskiego o ujawnienie przypadków współpracy osób duchownych ze Służbą Bezpieczeństwa odniósł skutek: krakowska Kuria Arcybiskupia postanowiła powołać specjalną komisję historyczną, która zajmie się badaniem dokumentów zgromadzonych w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Wprawdzie decyzja o rozpoczęciu prac komisji odbywa się w atmosferze sensacji, wywoływanej przez media, jednak wyniki jej pracy z pewnością pozwolą uspokoić chwilowe wzburzenie opinii publicznej.
W ciągu ostatnich dni widać bardzo wyraźnie, że ujawnienia wstydliwych faktów z historii Kościoła w PRL domagają się zarówno ci, którzy konsekwentnie dopominają się o pełny dostęp do dokumentów komunistycznej agentury, jak również i ci, którzy w innych okolicznościach występują przeciwko „polowaniom na czarownice” i „lustracyjnej nagonce”. Otóż ci ostatni, bardzo energicznie stający w obronie np. osoby związanej z rządem Mazowieckiego, jakoś dziwnie nie mają nic przeciwko lustrowaniu księży. Uważają widocznie, że wszystko co mogłoby przyczynić się do osłabienia polskiego katolicyzmu, jest godne poparcia, nawet gdy jest to rażąco sprzeczne z ich własnymi przekonaniami.
W czasach komunizmu księża przyjmowali różne postawy. Wielu mniej lub bardziej otwarcie angażowało się w popieranie opozycji i „Solidarności”, wspierało rozmaite obywatelskie i antyreżimowe inicjatywy. Wielu innych przyjmowało nieco odmienny punkt widzenia, za najważniejsze swoje zadanie uznając służbę większości wiernych, od Kościoła oczekujących przede wszystkim wskazania, jak na co dzień poruszać się drogą miłości i nadziei. Dla tych drugich priorytetem było budowa nowych kościołów, wyposażanie sal katechetycznych, rozwijanie ruchu „Światło-Życie”, pomoc charytatywna dla najuboższych. Chociaż ci pierwsi są najbardziej znani, a ich odwaga zasługuje na najwyższy szacunek i jest doceniana zarówno w historii Kościoła, jak i historii Polski, to ci drudzy także mają swój wielki wkład w zwycięstwo dobra nad złem.
Praca parafialna, budowa i remonty kościołów, organizowanie kolonii lub wyjazdy pielgrzymek do Rzymu czy Ziemi Świętej – wszystko to wymagało częstych kontaktów z komunistyczną władzą, w tym także kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. To bezpieka decydowała o wydaniu zgody na zakup materiałów budowlanych czy o uzyskaniu paszportu. Większość kontaktów, które księża podejmowali z funkcjonariuszami ateistycznego państwa, nie miała nic wspólnego z działalnością agenturalną. Trzeba o tym pamiętać, aby nie rzucać bezpodstawnych oskarżeń i podejrzeń.
W nielicznych przypadkach sporadyczne kontakty miały swój ponury finał. Z różnych powodów – czasem były to zawiedzione ambicje i pominięcie przy awansach, a czasem zwykła naiwność lub po prostu głupota – niewielka grupa osób duchownych podjęła współpracę z bezpieką. Byli i tacy, którzy z satysfakcją donosili na swoich biskupów, na innych księży, na osoby świeckie. Czasem po krótkim okresie słabości udawało im się zerwać kompromitujące kontakty, czasem wikłali się w te kontakty na wiele lat.
Polska bardzo wiele zawdzięcza swojemu Kościołowi. Bez jego niezłomnego oporu przezwyciężenie komunistycznej dyktatury mogłoby okazać się niemożliwe. Ogromna większość duchowieństwa dobrze wypełniała swoje obowiązki wobec narodu i niepodległego państwa, którego pozbawiono nas na pół wieku. Trzeba o tym przypominać także wówczas, gdyby przyszło nam poznawać kolejne przypadki zdrady i sprzeniewierzenia się powołaniu.
Ryszard Terlecki