[2011.04.28] A MOŻE NA BOLENIA?
Dodane przez Administrator dnia 28/04/2011 18:12:20
30 kwietnia kończy się okres ochronny dla bolenia. Może więc w nadchodzący długi weekend pomyśleć o zapolowaniu na tego, jedynego wśród karpiowatych, drapieżnika? Boleń, zwany też rapą, jest dla wędkarza fascynującym przeciwnikiem. Do legendy przeszły typowe dla bolenia bicia, poprzedzane niekiedy srebrnym deszczem wyskakującej w popłochu drobnicy. Czasem rapa wyskakuje po prostu w powietrze, poziomo, z lekko uniesioną głową, i tak samo sztywno, po chwili, chlupie z powrotem do wody. Trudno się więc dziwić, że każdy wędkarz widząc, namacalnie wręcz, tak dużą rybę, staje się nerwowy, podniecony… I czym prędzej chciałby ją upolować. W pośpiechu wiąże więc blachy, woblery i śmiga tymi przynętami po wodzie. A boleń naprawdę potrafi być duży. Dorasta do osiemdziesięciu centymetrów i osiąga masę 5 kilogramów. Chociaż zdarzają jeszcze większe osobniki.
Boleń występuje na terenie całej środkowej, wschodniej i północnej Europy. Żyje w zlewiskach Morza Północnego, Bałtyku, Morza Czarnego i Kaspijskiego. W Polsce znaleźć go można w większych rzekach i zbiornikach zaporowych. Występuje m. in. w Wiśle, w Sanie i Dunajcu. Z boleniami spotykałem się w Wiśle na wysokości Kujaw i w okolicy Uścia Solnego. W rzekach ulubionymi stanowiskami bolenia są granice nurtu i spokojnej wody, miejsca w sąsiedztwie główek, przegród, filarów mostowych, zwalonych drzew i głazów. W zbiornikach zaporowych najłatwiej znaleźć bolenia w rejonach żerowania drobnicy.
Chociaż boleń łowiony jest w zasadzie wszystkimi metodami wędkarskimi, to jednak najczęściej poławiany jest na spinning. Łowi się go zarówno blaszkami obrotowymi jak i wahadłówkami, skuteczne bywają woblery, a także specjalne systemiki spinningowe z martwą rybką. Co ciekawe, rzut błystką w miejsce, gdzie przed chwilą z hukiem uderzył ogon rapy – co z reguły robią początkujący wędkarze – z reguły nie przynosi efektu. Przy rzutach należy posyłać blachę kilka metrów dalej od miejsca zaobserwowanego żerowania bolenia. Ryba atakuje przynętę gwałtownie. Jeżeli blachę prowadzimy na napiętej żyłce, ryba zwykle zacina się sama. Z naszej strony wystarczy jedynie krótki, energiczny ruch zacięcia.
Najwięcej emocji przynosi pierwsza faza walki z zaciętym boleniem. Często ryba wyskakuje wtedy ponad wodę. Skoki te trzeba kontrolować ruchami wędziska, tak by żyła przez cały czas pozostawała napięta. Zluzowana żyła powoduje najczęściej odhaczenie się ryby. Warto też pamiętać o należycie ustawionym hamulcu kołowrotka, by uniknąć zerwania żyłki. W tej pierwszej fazie należy umożliwić boleniowi ucieczkę. Po gwałtownej, choć krótkiej walce, opór bolenia słabnie. Gd ryba wypływa na powierzchnię i kładzie się na bok można rozpocząć holowanie.
Największego bolenia, o którym słyszałem, złowił w Polsce w roku 1985 Jan Dworak z Tarnowa. Boleń wyciągnięty przez niego z Jeziora Rożnowskiego mierzył 93 centymetry i osiągnął wagę 7,4 kg. A ponoć w Dunaju na Węgrzech łowi się bolenie ważące ponad 10 kilogramów. I właśnie takich boleni wszystkim życzę.
Jakub Kleń