[2011.03.04] Zaklinanie deszczu
Dodane przez Administrator dnia 04/03/2011 15:54:44
Czy premier Tusk wyobraża sobie, że zdoła nas przekonać do swoich fantazji na temat świetnej pracy podległego mu rządu? Czy myśli, że nadal będziemy wierzyć w jego obietnice? Zaklinanie rzeczywistości nic nie pomoże. Wystarczy rozglądnąć się wokół siebie, żeby zobaczyć ponury obraz, jaki po trzech latach rządzenia zostawia po sobie Platforma Obywatelska.
Ostatnio minister rolnictwa Marek Sawicki zapowiedział na konferencji prasowej, że ceny żywności nie wzrosną w tym roku więcej niż o pięć procent. Powiedział: „W tym roku mamy do czynienia ze straszeniem. Są i tacy ekonomiści, którzy mówią, że ceny żywności wzrosną o 10 proc. Nie wzrosną, bo rynek tego nie wytrzyma.” Minister się myli, rynek wytrzyma, nawet gdyby nastąpiło ekonomiczne tąpnięcie, jednak o wiele gorzej będzie z naszymi portfelami.
W czasie gdy wzrósł podatek VAT, gdy drożeje paliwo i gdy rosną ceny energii, jest oczywiste, że drożeje też żywność. Zresztą rosną nie tylko ceny, ale wzrasta też inflacja i bezrobocie. Wiele rodzin odczuwa to już na co dzień, inni jeszcze wmawiają sobie, że to tylko chwilowe kłopoty. Rząd, który zadłużył kraj ponad wszelkie dopuszczalne normy, teraz rozpaczliwie szuka oszczędności. Chciałby jeszcze do wyborów wstrzymać się z drastycznymi decyzjami, ale sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna. Tym bardziej, że poza doraźnym zwiększeniem podatków i zagrabieniem emerytur, rząd nie ma żadnego ratunkowego planu.
Czy można się dziwić, że drożeje chleb, skoro drożeją wszystkie zboża? Od czerwca zeszłego roku ceny żyta poszły w górę o 120 procent, jęczmienia o 100 procent, a pszenicy o 70 procent. Rolnicy wcale się nie cieszą, bo jeszcze szybciej rosną ceny upraw. A to tylko jeden z przykładów: drożeje także mięso, jarzyny, nabiał. Wracam ze sklepu, liczę ile wydałem i porównuję z tym, ile na to samo wydawałem dwa lata temu, przed rokiem, przed paroma miesiącami. Żaden Sawicki mnie nie oszuka.
Tusk łudzi się, że chwilowo wystarczy załatać budżet przyszłymi emeryturami, a z głębszym sięgnięciem do naszych kieszeni uda mu się przeczekać do jesiennych wyborów. Gdyby tak było, wtedy zobaczylibyśmy, jak liberałowie i ich sojusznicy z dawnej komuny troszczą się o własne dochody oraz w jakim poważaniu mają resztę społeczeństwa. Ale Tusk wyborów nie wygra, a wtedy jego koledzy będą musieli wytłumaczyć się z każdego zarobionego miliona.
Nie będzie autostrad, rozsypuje się kolej, szansę na leczenie mają już tylko bogaci, w przyszłym roku pracę stracą tysiące nauczycieli, obce firmy wypompowują z Polski resztki kapitału. Taki jest bilans rządów nieudaczników i telewizyjnych pajaców. Za cztery lata ich dobrego humoru będziemy płacić przez dziesięciolecie.
Sawicki chwali się, że ceny nie rosną tak szybko jak przewidzieli to ekonomiści. Tymczasem okazuje się, że nawet ekonomiści nie docenili talentów tego rządu, bo ceny są już wyższe niż prognozy. A Platforma w tym czasie zajmuje się ogromnie ważnym problemem: czy w najbliższych wyborach poseł Raś będzie na liście do Sejmu, a poseł Gowin na liście do Senatu. Prawdę mówiąc dla tych, którzy płacą za benzynę i chodzą do sklepu na zakupy – nie ma to już żadnego znaczenia.
Ryszard Terlecki