[2011.02.11] Co jeszcze zepsuć?
Dodane przez Administrator dnia 11/02/2011 11:43:29
Czy tworzące się Muzeum PRL-u zniknie z kulturalnej mapy Krakowa, a w dawnym kinie „Światowid” powstanie miejskie Muzeum Nowej Huty? Podobno minister kultury, żałujący dotąd pieniędzy na dobrze zapowiadającą się placówkę, wyasygnuje teraz fundusze na nowy, znacznie skromniejszy projekt.
Obawiam się, że sprawa jest przesądzona. Minister kultury, a jakże – z Platformy Obywatelskiej – który żałował dotąd pieniędzy na Muzeum Historii Polski (bo po co nam takie muzeum?), skasował opracowany już projekt Muzeum Kresów (nie drażnić Rosji!) i zlikwidował plany powołania do życia Muzeum Ziem Zachodnich (nie drażnić Niemców!), miałby teraz wyłożyć kasę na Muzeum PRL-u? Po co? Żeby drażnić Jaruzelskiego? Lepiej już ograniczyć ambitne pomysły do prowincjonalnej „izby pamięci”. Takie muzeum zwiedzałyby wycieczki maluchów z nowohuckich szkół, a emeryci z PZPR mogliby wpaść na herbatę. Rada Programowa Muzeum nie musiałaby się denerwować, że ktoś zacznie krytykować kulturalne dokonania z czasów jej młodości.
Kiedyś agitowano za powstaniem absurdalnego „soclandu”. Teraz trabant z czerwoną gwiazdą przywozi jakiś głupków z Zachodu do „Stylowej”, gdzie mogą oglądnąć figurkę Lenina (a może Stalina – nie przyglądałem się) i zjeść schabowego z wódką. Jeżeli wśród turystów są chętni na taką rozrywkę, to trudno, chociaż nie przypominam sobie, żeby po Monachium jeździł czarny volkswagen ze swastyką i obwoził przybyszów ze Wschodu po knajpach, w których Hitler popijał piwo ze swoimi kompanami. Jeżeli jednak Muzeum Nowej Huty miałoby zejść do takiego poziomu, to już lepiej niech minister Zdrojewski wyda te pieniądze na festiwal rosyjskiej i sowieckiej piosenki w Zielonej Górze.
Kraków – wbrew naszemu, krakusów, przekonaniu – nie ma zbyt wiele turystycznych atrakcji. Zamków takich jak Wawel są w Europie setki, liczba dzieł sztuki w krakowskich muzeach jest więcej niż skromna, Kazimierz – dzięki konsekwentnej polityce władz miasta – jest zapyziałą, brudną dzielnicą, pełną często obskurnych knajp i dziur w bruku. Kraków ma szczęście, bo w pobliżu są dwie ważne turystyczne atrakcje: Wieliczka i Oświęcim, dzięki czemu trochę turystów wciąż jeszcze przyjeżdża. Są też Łagiewniki, ale pielgrzymi zwykle przyjeżdżają na jeden dzień, a miasto traktuje ich jak zło konieczne i nie zachęca do pozostania na dłużej. Przy wielkim wysiłku i sporych kosztach Muzeum PRL-u, oczywiście pod warunkiem, że równie atrakcyjne jak Muzeum Powstania Warszawskiego, mogłoby przyciągać turystów. Miasto z pewnością odzyskałoby poniesione wydatki i jeszcze mogłoby nieźle zarobić. Ale lepiej zrobić coś małego, nie rzucającego się w oczy, nie mącącego w głowach młodzieży. A turyści niech jadą np. do Wrocławia.
Kraków ma pecha do wpływowych twórców. A to zepsują Drogę Królewską jakąś szpetotą, zbudowaną na Placu Wszystkich Świętych, a to wymurują paskudztwo-fontannę na Małym Rynku, a to położą żelazny czerep przy Ratuszu – byle tylko zepsuć to, co jeszcze pięknego i wartościowego w Krakowie pozostało. Teraz wzięli się za powstające muzeum i postanowili zmarnować dobry pomysł. Czy Kraków im na to pozwoli?
Ryszard Terlecki