[2011.02.04] Marta Kurek
Dodane przez Administrator dnia 04/02/2011 12:57:23
Urodzona 11 kwietnia 1984 roku, w Szpitalu im. Żeromskiego, do ostatniej chwili, tj. do godziny 22.10, dnia zero, uważana za chłopca – Oscara. Potem było już za późno. Urodziła się mała kobietka, Nowohucianka z krwi i kości.
Od najmłodszych lat nie znosi mleka. I generalnie, koloru białego. Straszliwe doświadczenia z dzieciństwa dotyczące wlewania na siłę przez panią przedszkolankę i panią kucharkę znienawidzonej bawarki do gardła prześladują ją do tej pory w czarnych koszmarach.
Za to uwielbia zielony – zieloną Hutę, zielone ogrody… (koniec końców została architektem krajobrazu). I osiedle Zielone, gdzie odnalazła swoją miłość, której jest beznadziejnie wierna od prawie ośmiu lat.
Zaliczyła nowohuckie szkoły na wszystkich podstawowych szczeblach edukacji. Przedszkole na Uroczym gdzie mieszkała, Korczakową podstawówkę oraz „Trójkę” na osiedlu Wysokim. Do Krakowa wyjechała na studia, zdobywając po pięciu latach ciężkich zmagań dyplom magistra inżyniera architektury krajobrazu.
Powróciła do Nowej Huty, w 60 rocznicę jej powstania, z pracą magisterską dotyczącą rewaloryzacji Alei Róż – osi śródmiejskiej Nowej Huty. Zaprezentowała ją bardzo poważnie bardzo poważnemu gronu podczas spotkania z cyklu Zrozumieć Miasto w Ośrodku Kultury Norwida. Od tego czasu z tymże Ośrodkiem łączy ją stosunek przerywany. Najpierw była tam gościem potem stażystką, następnie animatorem kultury w Pracowni Animacji Ekologicznej. Ostatnio awansowała i jest operatorem grafiki komputerowej.
Aktualnie dokształca się na studiach podyplomowych z zakresu pedagogiki, aby w przyszłości nieść kaganek oświaty.
W planach na najbliższą przyszłość ma projektowanie zieleni, dzieci, splendor i sławę, ślub, obrzydliwe wzbogacenie się i nowego laptopa – w kolejności niekoniecznie alfabetycznej.
Z Nową Hutą związana jest od zawsze. Najbliższe jej sercu są miejsca z dzieciństwa. Zapytana o ulubione miejsca wymienia fontannę na os. Uroczym, niestety, jak dodaje, już nie istniejącą, zamienioną obecnie na wątpliwej urody doniczkę z pelargoniami oraz „Kasztanowe Zakątki” – zlokalizowane pomiędzy os. Górali i os. Zielonym - czyli miejsce jesiennych przygód z bohaterskim dziadkiem. Jednym słowem Nową Hutę uwielbia.




Fot. Tomasz Stokowski