[2010.09.02] Marzenia o jedności
Dodane przez Administrator dnia 02/09/2010 20:58:56
Obchodzimy 30. rocznicę powstania „Solidarności” – wielkiego ruchu społecznego, który zmienił Polskę i odmienił Europę. To dzięki Janowi Pawłowi II, dzięki „Solidarności”, dzięki konsekwentnej polityce Ronalda Reagana i niewydolności Związku Sowieckiego upadł komunizm, a wiele europejskich krajów odzyskało wolność. Dlatego mamy pełne prawo odczuwać dumę z polskiej „Solidarności” i dziękować Bogu za polskiego papieża.
Dziś jednak z wielu stron słychać głosy, że niewiele pozostało z ideałów tamtego, pamiętnego sierpnia, gdy rodziła się „Solidarność”. Że wspólne wówczas dążenia zastąpiły kłótnie i wzajemne animozje polityków. Że dzisiejszy związek zawodowy – oprócz nazwy – niewiele ma wspólnego z tamtą, pierwszą „Solidarnością”. Cóż… jest w tym trochę prawdy, ale tylko trochę. Bo jakoś zapomina się, że tamta „Solidarność” miała wówczas śmiertelnie groźnego przeciwnika – dzisiaj natomiast żyjemy w państwie demokratycznym. Jakoś zapomina się, że z „Solidarności” wyrosło wiele nurtów ideowych i wiele partii, które w sposób naturalny – dla demokratycznych krajów – konkurują ze sobą o władzę (często ostro, to prawda).
Ale podobnie było również w latach II Rzeczpospolitej. Zasłużony w wojnie z bolszewikami gen. Tadeusz Rozwadowski pozostawał w konflikcie z Józefem Piłsudskim (ostatecznie został nawet osadzony w więzieniu na Antokolu w Wilnie). W tamtych latach ci, którzy wspólnie walczyli o niepodległość, później zwalczali się reprezentując różne obozy polityczne. Niestety, ludzie nie są aniołami.
Ale przy okazji, warto też pamiętać, że jednym, wspólnym głosem, mówi się tylko w państwach totalitarnych – bo ci, co mieli odwagę wypowiedzieć w nich własne zdanie zostali uwięzieni lub leżą na cmentarzach. My też w latach PRL-u mieliśmy Front Jedności Narodu. Tyle, że tamte lata niewiele miały wspólnego i z wolnością i z demokracją.
Jan L. FRANCZYK