[2010.08.06] Kraków nie zapomni
Dodane przez Administrator dnia 06/08/2010 17:39:55
W tym tygodniu wakacyjny nastrój przerywa smutna uroczystość. W piątek 13 sierpnia na ścianie Pałacu Konopków w Wieliczce – głównej siedzibie krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej, zostanie wmurowana pamiątkowa tablica poświęcona Januszowi Kurtyce, prezesowi IPN, a wcześniej przez pięć lat dyrektorowi oddziału IPN w Krakowie. Dlaczego akurat teraz, w środku wakacji? Bo gdyby nie katastrofa smoleńska to tego dnia prof. Kurtyka obchodziłby swoje pięćdziesiąte urodziny.
Smutne to będzie spotkanie dla tych wszystkich, którzy od lat znali Janusza. Był świetnym historykiem, sprawnym organizatorem, znakomitym mówcą. Za jego kadencji IPN stał się najważniejszą z polskich instytucji, zajmujących się najnowszą historią. Ukazało się kilkaset książek, zorganizowano kilkaset wystaw – w tym niemal w całym kraju znakomite uliczne wystawy pod tytułem „Twarze bezpieki”, prezentujące fotografie i życiorysy funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Odbyły się dziesiątki sesji naukowych, setki wykładów, tysiące prelekcji w szkołach. Ale najważniejszą pracą wykonaną w ciągu prezesury Kurtyki było rozpoznanie archiwum bezpieki, liczącego ponad 90 kilometrów akt, udostępnienie go badaczom, a także ujawnienie tysięcy funkcjonariuszy oraz tysięcy ich tajnych współpracowników. Ta gigantyczna praca była możliwa tylko dzięki uporowi i determinacji Kurtyki.
Działalność IPN psuła humor wielu ludziom. Wielu sędziom, profesorom, rektorom, duchownym, dziennikarzom, politykom. Tym wszystkim, którzy przez lata usiłowali ukryć fakt, że kiedyś, w czasach komuny, donosili na swoich znajomych, podwładnych, przełożonych, sąsiadów, czasem nawet przyjaciół i krewnych. Powstał wielki front wrogów IPN, wielki front dawnych donosicieli. Pod ich naciskiem Platforma przygotowała zmianę ustawy o IPN, której głównym celem było polityczne ubezwłasnowolnienie Instytutu oraz pozbawienie Kurtyki szansy na drugą kadencję. Głosami Platformy i lewicy projekt przeszedł przez Sejm i Senat. Ostatni raz widziałem Janusza Kurtykę pod gmachem Senatu, w dniu, w którym przegłosowano ustawę kończącą okres świetności IPN. Był poważny, ale zdecydowany walczyć do końca. Było to w czwartek 8 kwietnia tego roku. Dwa dni później delegacja lecąca do Katynia z Prezydentem RP i wieloma osobistościami oraz dowódcami Polskiego Wojska zginęła pod Smoleńskiem. W tej delegacji był również Janusz Kurtyka.
W piątek, w Wieliczce, będziemy go wspominać. IPN, jego dzieło, idzie pod polityczną gilotynę. Ale ta historia nie jest jeszcze zamknięta. Nie są wyjaśnione przyczyny katastrofy i obecny rząd z pewnością ich nie wyjaśni. W Krakowie są też inne rachunki do wyrównania. Janusz Kurtyka miał być pochowany w krypcie kościoła świętych Piotra i Pawła przy ulicy Grodzkiej. Krakowska Kuria i proboszcz kościoła wyrazili zgodę, przeprowadzono pośpieszny remont krypty, informacje o miejscu ostatniego spoczynku ukazały się w prasie. Wtedy jakieś miejscowe miernoty rzuciły się protestować, sprzeciwiać, żądać zmiany decyzji. Nie bez znaczenia był fakt, że kilka lat wcześniej ujawniono kontakty z bezpieką jednego z protestujących. Mali ludzie chwilowo okazali się mocni: Kurtyka został pochowany na Cmentarzu Rakowickim. Ale historia jest sprawiedliwa i – w przeciwieństwie do sądowych procedur – nie zna pojęcia przedawnienia. A Kraków – nie zapomni.
Ryszard Terlecki