[2010.08.06] KIEDY ODPOCZNIEMY?
Dodane przez Administrator dnia 06/08/2010 17:39:05
Za nami półmetek wakacji, sezon urlopowy w pełni. Niestety nie słabnie tempo życia politycznego. Zamiast tradycyjnych ogórkowych tematów jak potwór z Loch Ness czy grasujący po Polsce drapieżnik, nasze media epatują nas walką polityczną pomiędzy dwoma głównymi obozami skupionymi wokół Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Spraw spornych jest wiele, a to dlaczego podnosi się VAT o 1 procent, a nie szuka innych sposobów ratowania naszego budżetu. Trwają przepychanki w działających komisjach sejmowych ds. hazardu i śmierci Barbary Blidy. Jednak główną osią sporu jest tragedia smoleńska. PiS powołał specjalny zespół sejmowy ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy lotniczej, w której zginęli Prezydent wraz z małżonką oraz inni uczestnicy tego ostatniego lotu TU 154 nr 001.
Obecnie powstały dwa obozy ze swoimi przywódcami. Jednemu przewodzi Antoni Macierewicz stojący na czele sejmowego zespołu. To on sformułował publicznie określenie dla tej tragedii – zbrodnia. Co prawda Jarosław Kaczyński później wyjaśniał, że chodzi mu o zbrodnię w potocznym tego słowa znaczeniu, a zaprzyjaźniony dziennikarz red. Karnowski w „Salonie Propagandowym” radiowej „Trójki”, ponoć publicznego medium, określił to jako zbrodnię moralną. Jednak w świat poszło, że w Polsce są elity polityczne, które dopatrują się zamachu na Prezydenta. Tak w wyniku różnie formułowanych podejrzeń i sączonych półprawd pojawiła się hipoteza, że winę za śmierć Prezydenta RP ponoszą Rosjanie oraz premier Tusk wraz ze swoim rządem. W skrajnej wersji nawet się mówi, że był to zamach, przy wykorzystaniu mgły sztucznie rozpylonej i fal elektromagnetycznych. Łagodniejsza mutacja tej hipotezy zakłada, że pijani kontrolerzy źle naprowadzili samolot przy użyciu nieodpowiedniego sprzętu.
Drugi obóz pod wodzą Janusza Palikota twierdzi, że całkowitą winę za katastrofę samolotu w Smoleńsku ponosi Kancelaria Prezydenta i on sam, który naciskami zmusił pilotów do wykonania tragicznego w skutkach lądowania. W skrajnej postaci mówi się, że to nawet Jarosław Kaczyński w ostatnim telefonie do brata, odebranym na pokładzie samolotu tuż przed katastrofą, nakazał mu wykonanie takiego zadania... Łagodniejsza wersja mówi o naciskach czynionych na pilotów przez otoczenie Prezydenta, ale za jego zgodą i akceptacją.
Przyznam się szczerze, że mam już dość tego wzajemnego prześcigania się w podejrzeniach i snucia przeciwstawnych teorii. Z szacunku dla zmarłych w katastrofie, chciałoby się powiedzieć „ciszej nad trumną”, ale nikt tego nie chce słuchać. Aby pogłębić konflikt doszedł spór o krzyż przed Pałacem Namiestnikowskim. Mimo racjonalnego rozwiązania sporu z udziałem tych, co krzyż stawiali, czyli harcerzy oraz przedstawicieli kościoła, dochodzi do żenujących incydentów na Krakowskim Przedmieściu.
Dopełnieniem sporu jest walka z reklamą kompanii produkującej piwo „Lech”, wywieszoną na bryle nieczynnego hotelu niedaleko Wawelu w Krakowie. Jak mocno rozwinietą trzeba mieć wyobraźnię, aby zimne piwo kojarzyć z pochowanym na Wawelu Prezydentem... to już pozostawiam bez komentarza.
Przyznam się szczerze, że mam dość już „wielkiego śledczego” Macierewicza i „pierwszego prześmiewcy” Palikota. Panowie, pozwólcie działać demokratycznym instytucjom panstwa powołanym do wyjaśnienia katastrofy w Smolensku. A tak w ogóle to dajcie nam, normalnym ludziom, odpocząć od was i waszych wzajemnych ujadań.
SŁAWOMIR PIETRZYK