[2010.08.03] Polityczne wakacje
Dodane przez Administrator dnia 03/08/2010 19:25:02
Urlop od polityki należy się nam wszystkim. Ostatnie miesiące były szczególnie absorbujące. Wybory prezydenckie wielu z nas wciągnęły w wir politycznej zawieruchy. Wielu z nas – ale nie wszystkich. Dlaczego tak liczni nie wzięli udziału w głosowaniu? Czy Polska nic już nie obchodzi prawie połowę jej obywateli? To zły znak na przyszłość.
Chociaż teraz chcemy trochę od polityki odpocząć, nie znaczy to wcale, ze nie będziemy interesować się losami śledztwa w sprawie smoleńskiej katastrofy. Dla rządu Platformy Obywatelskiej byłoby bardzo wygodne, aby ta sprawa jak najszybciej została zapomniana. Dlaczego? Bo niezależnie od rozmaitych wątpliwości, pytań i podejrzeń, jedno jest oczywiste: winę za śmierć Prezydenta RP i wielu wybitnych osobistości, ponoszą ci, którzy za lot do Smoleńska byli odpowiedzialni. Należą do nich ministrowie spraw zagranicznych (uchylenie się od nadania wizycie Prezydenta odpowiedniej rangi), obrony narodowej (skandaliczny brak przygotowania lądowania wojskowego samolotu w Smoleńsku) oraz spraw wewnętrznych i administracji (brak zapewnienia należytej ochrony tak ważnym polskim osobistościom w Rosji). Odpowiedzialność ponosi też minister zdrowia za rażące zaniedbania już po katastrofie (np. brak polskich specjalistów podczas oględzin zwłok). Przynajmniej ta czwórka powinna ponieść polityczną odpowiedzialność za swoje niedbalstwo lub – co byłoby jeszcze gorsze – za celowe i z premedytacją działanie przeciwko polskiej racji stanu. Oczywiście za nieudolność, niekompetencję lub złą wolę swoich ministrów odpowiada premier Tusk.
Medialni krzykacze, którzy dziś usiłują wmówić Polakom, że zajmowanie się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej jest polityczną awanturą, w rzeczywistości prowadzą propagandową wojnę rządu Platformy przeciwko opinii publicznej. Jest to wojna na śmierć i życie, bo od niej zależą nie tylko losy rządu, ale i kariery jego członków. Jeżeli Polska nie zapomni o ofiarach Smoleńska, to prędzej czy później winni poniosą odpowiedzialność.
Ostatnim akordem wyborów prezydenckich będzie zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP. Odbędzie się wobec połączonych izb Sejmu i Senatu i z pewnością stanie się okazją do kolejnych ataków na opozycję. Platforma, nieudolna w rządzeniu państwem, całą swoją energię kieruje na nieustanne podsycanie wojny z politycznymi konkurentami. Ponieważ tylko to potrafi, a ma w tej sprawie poparcie prywatnych mediów, musi przez najbliższy rok (do wyborów parlamentarnych) utrzymywać swoich zwolenników w stanie nienawiści i zacietrzewienia. Kto nienawidzi, ten nie myśli racjonalnie i nie dostrzega prostej prawdy, że koszty rządów Tuska i jego kolegów, będziemy ponosić przez najbliższe dziesięciolecie.
Musimy jednak pamiętać, że Komorowski wygrał wybory i że większość Polaków (spośród tych, co głosowali) udzieliła mu swojego poparcia. Tym samym Komorowski, chociaż może się nam nie podobać i chociaż możemy mieć swoje liczne wątpliwości, co do tego, czy nadaje się na ten urząd, został Prezydentem Rzeczpospolitej. Reprezentuje więc polskie państwo i dopóki jako prezydent nie uczyni czegoś na szkodę państwa, to sprawuje funkcję, której należy się nasz szacunek. Dlatego nie zniżajmy się do poziomu tych politycznych meneli, którzy w najohydniejszy sposób atakowali i wciąż atakują śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ryszard Terlecki