[2010.07.30] Zbigniew Jakus
Dodane przez Administrator dnia 30/07/2010 18:26:42
Urodził się na Podolu w 1930 roku w miejscowości Jabłonówka, pow. Kamionka, woj. Tarnopolskie. Tam wyjechali jego rodzice z Dąbrowy Tarnowskiej nabywając gospodarstwo rolne. Wychowywał się w rodzinie wielodzietnej mając pięciu braci i dwie siostry. W Jabłonówce rozpoczął edukację szkolną, ale gdy wybuchła II wojna światowa przerwała ją, a rodzinie przyniosła nieszczęście. W lutym 1940 r. całą rodzinę oprócz jednej siostry studiującej we Lwowie wywieziono na Syberię do Komi. Tam pracowali przy wyrębie lasu, a mały Zbyszek został specjalistą od obcinania gałęzi, gdyż tylko pracujący mieli jako takie normy żywnościowe. Ojciec nie wrócił ze Wschodu. Na skutek doniesienia o krytykowaniu władzy radzieckiej został uwięziony, a gdy gruźlica była na tyle rozwinięta, że nic nie dało się zrobić, ojca wypuszczono, by umierającego wkrótce pogrzebać w tajdze. Uwięziono też starszych braci i matkę, ale na skutek zmian polityki Stalina wobec Polski wypuszczono ich. Najstarszy brat poszedł do armii Andersa i zginął pod Monte Cassino. Dwaj kolejni bracia z Berlingiem przeszli cały front dochodząc do Berlina. Zbyszek był za młody i wrócił w 1946 roku do Polski. Jako repatriant z matką oraz z młodszym bratem i siostrą osiedlili się jako repatrianci w Radkowie Kłodzkim. Zbigniew ukończył szkołę podstawową w Kłodzku oraz gimnazjum mechaniczne. W 1949 roku wyjechał do Wrocławia, gdzie kontynuował naukę w technikum mechanicznym i podjął pracę w Zakładach Mechanicznych „Archimedes”. Tam próbował się włączyć w aktywne życie kraju, ale wytłumaczono mu, że z syberyjską przeszłością nie budzi zaufania władzy ludowej. W 1953 roku kończy technikum i żeni się. Mieszka w małym i prymitywnym mieszkanku. Dodatkowo matka z młodszym bratem zjeżdża do Wrocławia, gdyż nie jest w stanie sama z najmłodszym uczącym się bratem poprowadzić gospodarstwa. Podejmuje decyzję o wyjeździe do ziemi obiecanej, którą dla wielu była Nowa Huta. Zamieszkuje na początek w hotelu robotniczym w os. Wandy i podejmuje prace przy budowie Stalowni jako inspektor nadzoru mechanicznego. Po kilku miesiącach dostaje mieszkanie w os. Szkolnym i sprowadza rodzinę. W hucie wreszcie może zrealizować swoje marzenia o budowie nowej Polski, w której nowy system „sprawiedliwości społecznej” wierzył autentycznie. Jest aktywnym działaczem ZMP. Zostaje najpierw przewodniczącym na Stalowni, a później wiceprzewodniczącym na szczeblu fabrycznym. Poznając życie w hotelu walczy o tworzenie hoteli koedukacyjnych dla małżeństw i dla matek wychowujących dzieci. Zabiega o to, aby młode małżeństwa jak najszybciej otrzymywały samodzielne mieszkania. Przygląda się bacznie działaniu władzy i nawiązuje kontakt z młodymi kontestatorami, m.in. red. Zdzisławem Wróblewskim ze Sztandaru Młodych, karnie zesłanym po błyskotliwej karierze w Warszawie do Nowej Huty. Śledzi konflikt w partii pomiędzy betonowymi natolińczykami a puławianami. Z wypiekami czyta raport Chruszczowa o wypaczeniach stalinowskich w ZSRR. Opowiada się za reformatorami. Chce zmian. Głośno mówi, że nie tylko wystarczy industrializować państwo i budować, ale nie można zapominać o potrzebach ludzi. Współtworzy Związek Młodzieży Rewolucyjnej. Jako działacza partyjnego strajkujący w Stalowni proszą go o przywództwo. Zyskuje popularność. Jest takim nowohuckim Goździkiem. Na fali przemian zostaje wybrany po październiku 1956 r. I sekretarzem Komitetu Fabrycznego partii w wieku 26 lat, a potem w lutym 1957 r. posłem na Sejm. Na fali przemian udaje się zmieniać politykę w państwie. Przybywa mieszkań i w większym stopniu dba się o sprawy socjalne pracowników w hucie. Po kilku latach, na spotkaniu w cztery oczy z Władysławem Gomułką, zrozumiał, że przemiany są tylko pozorne i chodziło o wymianę ekipy rządzącej. Ówczesny premier Józef Cyrankiewicz radzi mu, aby poszukał sobie innej pracy w samorządzie. Odarto go z ideałów, a gdy do władzy w partii dochodzą ludzie twardogłowi eliminujący odnowicieli październikowych, odchodzi z huty i podejmuje pracę w Biprostalu, początkowo jako projektant. Później zostaje kierownikiem działu. Podczas przesileń politycznych w Polsce angażuje się w ruchy reformatorskie. Tak było po 1980 roku, gdy współtworzył ruch struktur poziomych w partii tzw. „poziomki”. W 1989 r. zostaje doceniony i powołany na zastępcę dyr. „Biprostalu”, ale w 1991 roku przechodzi na emeryturę. Z Nową Hutą czuje się mocno związany, od 1957 roku do dzisiaj mieszka w os. Słonecznym. Gdy go pytam, co by zmienił w swoim życiu i czy nie czuje się rozczarowany swoim aktywnym działaniem w minionym systemie, od razu odpowiada, że nic nie żałuje i czuje się usatysfakcjonowany swoją aktywną postawą oraz uważa, że udało mu się załatwić wiele spraw dla zwykłych ludzi...
Sławomir Pietrzyk
Fot. autor