[2010.07.23] Stanisław Gawliński
Dodane przez Administrator dnia 23/07/2010 13:27:39
Jest żywą historią „Głosu Nowej Huty”, z którym związany był od 1959 roku, kiedy to spotkał się na rejsie żeglarskim na Mazurach z Janem Żabickim, który zaprosił go do współpracy z „Głosem”. Pierwszy fotoreportaż, który zrobił, był prozaiczny, ukazujący śmietniki, ale z czasem doszedł do fotografowania koronowanych głów, jak cesarz Hajle Sellasje z Etiopii. To on towarzyszył budowie Kombinatu Metalurgicznego i zrobił niepowtarzalne zdjęcia z jego rozwoju. Jego domowe archiwum zawiera kilkadziesiąt kilogramów negatywów i tysiące klatek, z których można odtworzyć historię Nowej Huty i jej największego zakładu pracy, do czasów współczesnych oraz transformacji ustrojowej, którą uwiecznił na swoich zdjęciach Stasiu, jak nazywają go przyjaciele w redakcji.
Jest z urodzenia lwowiakiem, we Lwowie rozpoczął edukację podstawową. Do Gimnazjum uczęszczał w Tymbarku, a po wojnie kontynuował naukę w renomowanym Krakowskim „Nowodworku”. Później wyjechał do Karpacza i podjął studia na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, które ukończył w 1953 roku. Pracę rozpoczął z nakazu pod Legnicą. Jako człowiek aktywny podjął pracę w zrzeszeniach sportowych. Po raz pierwszy do Nowej Huty przyjechał w 1956 roku i utkwiła mu ona w pamięci. W Krakowie działa w sekcji żeglarskiej AZS i podejmuje współpracę z Kącikiem Młodych w „Gazecie Krakowskiej” oraz z „Głosem Młodzieży Wiejskiej”. Zatem „Głos Nowej Huty” był już kolejnym etapem rozwoju dziennikarskiego Stanisława Gawlińskiego. Początkowo jest współpracownikiem „Głosu”, aby w roku 1962 otrzymać etat w Centralnym Laboratorium huty z oddelegowaniem do „Głosu”. W roku 1965 otrzymuje już stały etat fotoreportera w „Głosie Nowej Huty”, na którym pracuje do przejścia na emeryturę w 1990 roku. Te kilkadziesiąt lat pracy jako fotoreportera w „Głosie” przynosi mu dużą satysfakcję. Jak sam mówi, bycie czynnym świadkiem rozbudowy Kombinatu Metalurgicznego i Nowej Huty było czymś fantastycznym i nieprawdopodobną przygodą. Jego zdjęcia umieszczone w „Głosie” załatwiły wiele pozytywnych spraw. Kolejne wspaniałe doświadczenie to zachodzące zmiany i przemiany ustrojowe. To było coś nieprawdopodobnego, gdy fotografował przyjazd papieża Jana Pawła II, wieszanie krzyży i msze święte w halach produkcyjnych huty. Trudno było uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.
„Głos Nowej Huty” to nie jedyne forum pracy Gawlińskiego. Już w latach 60. nawiązuje współpracę z CAF, potem „Interpresem”. Nowa Huta jest wdzięcznym tematem i podejmuje współpracę z licznymi gazetami krajowymi i zagranicznymi. Z czasem wychodzi poza Kombinat i zamieszcza inne zdjęcia. Należy odnotować jedną z pierwszych wystaw zdjęć ze Lwowa w latach osiemdziesiątych. W Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku przygotował zdjęcia pod tytułem „Katyń, a gdzie reszta...” i prezentował je prasie polonijnej w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Po przejściu na emeryturę nie spoczywa na laurach i zgodnie z duchem czasu bierze do ręki kamerę i Gawliński podejmuje współpracę z TV „Wisła”, TV „DAMI” – lokalnym programem nowohuckim, TVN oraz „Kroniką Krakowską” TVP. Jego reporterskie telewizyjne newsy są wysokiej klasy, tak jak wcześniej tysiące zrobionych zdjęć. Nie ma liczącej się wystawy i ekspozycji z Nowej Huty bez fotogramów Stanisława Gawlińskiego. Niedawno w czerwcu br. z inicjatywy Stowarzyszenia Dziennikarzy RP został uhonorowany za pracę na rzecz Krakowa Medalem Honoris Gratia przez prezydenta Jacka Majchrowskiego wśród takich tuzów krakowskiego dziennikarstwa jak m.in. Bronisław Cieślak, Jerzy Piekarczyk, Witold Ślusarski i Jerzy Skrobot.
Sławomir Pietrzyk Fot. autor