[2010.06.24] Lipcowe wędkowanie
Dodane przez Administrator dnia 24/06/2010 13:57:23
W lipcu praktycznie wszystkie gatunki białej ryby są już po tarle. W wodach stojących warto się wtedy zasadzić na karpia czy amura. Wymaga to jednak dobrego rozpoznania łowiska i odpowiedniego, przynajmniej kilkudniowego zanęcania. Wtedy zdecydowanie zwiększymy prawdopodobieństwo spotkania z dużą rybą. Na pewno będzie ono o wiele większe niż w trakcie wyprawy na przypadkowe łowisko. Oczywiście wtedy też może zdarzyć się niezapomniana przygoda, ale zahaczenie wyrośniętego karpia czy amura będzie bardziej sprawą przypadku niż naszej wędkarskiej przebiegłości. Łowiąc białą rybę w lecie coraz częściej sięgamy do przynęt roślinnych. Na wielu łowiskach egzamin zdają różnego rodzaju ciasta i pasty, parzony pęczak, ziarna kukurydzy czy makaron. Na przełomie czerwca i lipca warto wykorzystać też wiśnie i czereśnie polując na klenie. Kilka lat temu właśnie w tym czasie złowiłem parę ładnych sztuk tej ryby na Dunajcu w okolicach krajowej „czwórki” (pomiędzy Wojniczem a Tarnowem).
W lipcu warto zapolować na okonie. To właśnie w tym miesiącu, według statystyk złowiono najwięcej medalowych okazów tej pięknej (i wyjątkowo smacznej) ryby. Wybierając się nad jezioro czy zbiornik zaporowy warto zabrać ze sobą trochę twisterów i obrotówek. Łowiąc okonie na spinning preferuję przynęty z czerwonymi chwościkami na ich końcu – okonie wydają się być szczególnie „wrażliwe” na czerwone motywy dekoracyjne.
Z kolei w rzekach niewielkie błystki, szczególnie małe srebrne wahadłówki, mogą skutecznie skusić do ataku bolenia, sandacza, jazia lub wspomnianego wcześniej klenia. Natomiast większych blach – co oczywiste - używam polując na szczupaka.
Letnie połowy w rzekach naszego regionu mogą w tym roku przynieść wiele rozczarowań. W wyniku ostatnich powodzi zmieniła się linia brzegowa wielu potoków i rzek. Gdzieniegdzie rozmyte zostały główki. Zniknęły, porwane gwałtownym nurtem, kamienne umocnienia. W wielu miejscach zapewne zmieniło się też ukształtowanie dna. To wszystko sprawia, że ryby mogły zmienić swoje dotychczasowe miejsca żerowania i przenieść się gdzie indziej. Ale możliwe są również miłe niespodzianki. Mój znajomy, który w połowie czerwca wędkował w okolicach Cikowic, złowił dwa duże, prawie czterdziestocentymetrowe pstrągi. Wcześniej w tamtych okolicach takich pstrągów raczej się nie spotykało. Prawdopodobnie wraz z powodziową wodą spłynęły gdzieś spod Dobczyc. Tak czy inaczej umiejętność „czytania” rzeki w tym roku przyda się szczególnie.
Jakub Kleń