[2010.06.16] W pierwszej turze?
Dodane przez Administrator dnia 16/06/2010 16:46:36
Czy wybory rozstrzygną się w pierwszej turze, w najbliższą niedzielę? Wielu moich znajomych jest o tym przekonanych, ja jednak nie chcę zapeszyć i cieszyć się przedwcześnie. Jarosław Kaczyński ma spore szanse, ale abyśmy mieli pewność wygranej, kampania musiałaby trwać jeszcze parę tygodni. Teraz pewności nie ma, więc lepiej nastawić się na dogrywkę.
W tej dogrywce tajną bronią Platformy miał być Cimoszewicz, wieczny kandydat na cokolwiek i polityczny pechowiec, cieszący się jednak sporą sympatią wśród zwolenników lewicy. Ale eksperci Platformy przestraszyli się perspektywy klęski Komorowskiego już w pierwszej turze i postanowili rzucić czerwoną kartę jeszcze przed pierwszym glosowaniem. Tak więc Cimoszewicz oświadczył, że zagłosuje na Komorowskiego, czym wprawił we wściekłość działaczy SLD.
A to dlatego, że Napieralskiemu, liderowi najsilniejszego z odłamów lewicy, kampania idzie całkiem dobrze. Najwyraźniej zdołał odzyskać sporą liczbę byłych wyborców postkomuny, którzy przerzucili swoje poparcie na liberała Komorowskiego. W sondażach osiąga już około 10 procent i ma szansę zebrać cały tzw. żelazny elektorat SLD. Co zrobią jego wyborcy w drugiej turze? Ci, którzy dopiero ostatnio zrezygnowali z głosowania na Komorowskiego, zapewne wrócą pod skrzydła (nieco wyskubane) Platformy, pozostali jednak na „gajowego z dwururką” – jak napisała o nim jedna z gazet – raczej nie zagłosują. Czy wobec tego nie pójdą „do urn”? Zwolennicy lewicy, szczególnie ci starsi, zwykle żadnego głosowania nie opuszczają. Co zrobią tym razem? Czy wybiorą prywatyzację, likwidację przemysłu, zamrożenie emerytur, płatne leczenie, rosnące ceny? Czy będą głosować za jeszcze większymi fortunami, zdobywanymi w szemranym biznesie?
Platforma się spieszy, marszałek Komorowski podpisuje co tylko uda się szybko podpisać, m. in. w polityczne łapy ekipy Tuska pójdzie teraz publiczna telewizja, ale przed wyborami nie zdążą jej obsadzić partyjni funkcjonariusze. Różnicę odczujemy dopiero za parę miesięcy. Z TVP znikną Jan Pospieszalski, Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz. Za to będziemy znosić stałą obecność Paradowskiej, Żakowskiego, Palikota, Niesiołowskiego. Skończą się czasy gorących dyskusji, wrócą „fachowcy” z Ordynackiej i polityczna monotonia. Telewizja publiczna stanie się „przystawką” TVN i pewnie wkrótce pójdzie na sprzedaż. No chyba, że za rok wysilimy się trochę, wygramy wybory parlamentarne i udowodnimy Platformie, że łapczywość nie popłaca.
Komorowski jest przestraszony. Tak bardzo, że nawet przyszedł na telewizyjną debatę kandydatów najsilniejszych partii, chociaż wcześniej zapewniał, że go to nie interesuje. Przyszedł i jak było do przewidzenia, wypadł żenująco słabo – najsłabiej z całej czwórki. Teraz żali się na kolejnych wiecach, a ze zdenerwowania popełnia kolejne gafy. Lista tych, którzy na niego nie zagłosują, jest coraz dłuższa: studenci, rolnicy, żołnierze, stoczniowcy (właściwie: byli stoczniowcy), przyjaciele zwierząt, kibice, mieszkańcy zalanych miast i wsi. Można jeszcze długo wymieniać.
W niedzielę wieczorem wiele się wyjaśni. W pierwszej turze możliwe jest tylko zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego. Jeżeli do niego nie dojdzie – będzie druga tura. Już bez Napieralskiego, Pawlaka, Leppera czy Jurka. Ich wyborcy dokonają nowego wyboru. Jakiego? Od odpowiedzi na to pytanie zależy przyszłość Polski.
Ryszard Terlecki