[2010.06.11] WALKA TRWA
Dodane przez Administrator dnia 11/06/2010 12:58:50
Nikt się nie spodziewał, że po pierwszej powodzi zaraz nastąpi druga. Ledwo ludzie powrócili do swoich domostw i przystąpili do sprzątania, a kolejne opady spowodowały następną falę powodziową. Tym razem nasze miasto zostało oszczędzone poza zalaniami na Prądniku spowodowanymi wystąpieniem z brzegów małej rzeczki oraz jak zwykle wylaniem Serafki w Bieżanowie i na Złocieniu. Znów zalało piwnice w Lesisku i ludzie ponownie zaczęli się bać. Jednak Wisła obeszła się z nami tym razem łagodnie. Owszem, przybrała i zalała w centrum przybrzeżne promenady, ale stosunkowo szybko opadła, wracając do koryta. Królowa polskich rzek dała się jednak we znaki w Małopolsce poniżej Krakowa. Znów zalało okolice Szczurowej i mieszkańcy tych terenów znów zostali srogo doświadczeni. Podobnie jak w rejonie Tarnobrzega, gdzie po przerwaniu wału zalało okoliczne wsie i nawet osiedla w tym nadwiślańskim mieście. Jednak najwięcej mówiło się w mediach o Sandomierzu, gdzie heroicznie broniono prawej strony miasta i huty szkła dającej zatrudnienie ok. 2 tysiącom ludzi i powiązanej kooperacyjnie z wieloma zakładami w Polsce. Właściciel huty zapowiedział, że jeśli zaleje zakład, to przeniesie produkcję na Ukrainę.
Tu dochodzę do sedna sprawy, faktu, że obecna powódź to przede wszystkim osobiste tragedie ludzi pozbawianych przez wodę dorobku życia. Jednak nie możemy zapominać, że to także straty w zakładach pracy dających pracę ludziom. To także olbrzymie zniszczenia w infrastrukturze drogowej, mostowej, komunalnej. To wszystko będzie nas bardzo dużo kosztować i trzeba będzie na to znaleźć środki finansowe. Dziwię się rządzącym obecnie krajem, że na tym etapie nie przystępują do prac nowelizacyjnych przy budżecie państwa. Opozycja wyraźnie się tego domaga i trudno nie przyznać jej racji. Samorządy nie dadzą sobie rady z tak potężnymi wydatkami. Państwo musi dokonać przesunięć środków finansowych, bo to już nie są kwoty milionowe, ale miliardowe.
Podnosił tę kwestię wcześniej Grzegorz Napieralski, a ostatnio mówił o niej w Jaśle Jarosław Kaczyński, który pojechał w minioną niedzielę do tego zalanego miasta na Podkarpaciu. Przyznam, że prezes PiS mnie zaskoczył, gdy powiedział, że miał zamiar w tym dniu wziąć udział w procesji z relikwiami ks. Popiełuszki, ale jednak powódź była dla niego ważniejsza. Podczas konferencji prasowej w Jaśle zarzucił PO cięcia finansowe na cele związane z gospodarką wodną i domagał się od rządzących zdecydowanych działań nie tylko w związku z usuwaniem skutków powodzi, ale także tych, które w przyszłości mają jej zapobiegać. Nic dodać, nic ująć. Tylko że o tym mówili politycy rządzący w Polsce od dwudziestu paru lat ze wszystkich opcji politycznych. O tym nie tylko trzeba mówić, ale potrzebne są wreszcie decyzje, które będą następnie realizowane.
Pisząc pozytywnie o Jarosławie Kaczyńskim w kontekście powodzi, nie mogę jednak nie zwrócić uwagi na to, że pan prezes PiS zapowiedział, że nie zamierza rezygnować z realizacji projektu IV RP, ale tylko zmieni retorykę. Niestety nie zmienił jej. Kiedyś dzielił Polaków, mówiąc, że tu, gdzie on stoi, to są Polacy, a przeciwnicy polityczni stoją tam, gdzie kiedyś ZOMO. Teraz znów na konferencji prasowej powiedział, że tak jak 21 lat temu wygrała „Solidarność”, tak teraz „zwyciężą” Polacy. Czy to znaczy, że ci, co na niego nie będą głosować, nie są Polakami? Panie prezesie, a jednak mimo intensywnej pracy piarowców, chyba się pan nie zmienił...
SŁAWOMIR PIETRZYK