[2010.04.23] Droga na Wawel
Dodane przez Administrator dnia 23/04/2010 11:50:49
Polska przeżyła największą tragedię od czasu odzyskania niepodległości w 1989 roku – tragedię, która dotknęła miliony jej obywateli. Jeszcze trwają ostatnie pogrzeby ofiar, jeszcze trwa, a nawet narasta niepokój wokół śledztwa w sprawie katastrofy, prowadzonego przez rosyjskie służby specjalne, ale już opadają emocje i za chwilę uwagę Polaków zacznie skupiać kampania wyborcza, krótka, nerwowa, bardzo emocjonalna.
Po smoleńskiej tragedii Kraków przeżył chwile wielkich uniesień. Pogrzeb pary Prezydenckiej był manifestacją przywiązania zarówno do wartości, jakie reprezentował Lech Kaczyński, jak i do najważniejszej instytucji polskiego państwa. Decyzja o pochowaniu na Wawelu Pana Prezydenta i jego Małżonki, podjęta przez kardynała Stanisława Dziwisza, była ze wszech miar słuszna. Po pierwsze Wawel jest symbolem polskiego państwa i był nim także wtedy, gdy tego państwa nie było na mapie, a więc w okresie zaborów. Prezydent Lech Kaczyński zginął na służbie, wykonując swoje prezydenckie obowiązki, lecąc do Katynia, aby uczcić polskie ofiary sowieckiego ludobójstwa. Już tylko z tego powodu zasługiwał na Wawel. Po drugie na Wawelu chowano bohaterów walki o niepodległość: księcia Józefa Poniatowskiego, naczelnika Tadeusza Kościuszkę, marszałka Piłsudskiego, gen. Władysława Sikorskiego. Lech Kaczyński był jednym z liderów pokojowej walki w latach 70-tych i 80-tych. Łączył majestat Rzeczpospolitej z udziałem w walce o niepodległość.
A po trzecie, istotny jest także walor wychowawczy umieszczenia jego sarkofagu na Wawelu. To miejsce odwiedzają wszyscy Polacy, szczególnie młodzież. Dla nich, dla tysięcy wycieczek szkolnych jest bardzo ważne, aby przekonali się, że służba Ojczyźnie nie skończyła się przed wiekami, ale trwa nadal i ma swoich współczesnych bohaterów. Należał do nich Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej, który zginął w obronie historycznej pamięci, naszego poczucia łączności z poprzednimi pokoleniami, naszej narodowej wspólnoty.
Pochowaliśmy Pana Prezydenta na Wawelu. Stało się to wbrew małym ludziom, którzy w swoim politycznym zacietrzewieniu gotowi byli na każdą podłość. Teraz ich postawę oceni historia.
W Krakowie odbędzie się jeszcze inny ważny pogrzeb. W piątek pożegnamy prof. Janusza Kurtykę, szefa Instytutu Pamięci Narodowej, czyli instytucji niezwykle ważnej dla prowadzenia polskiej polityki historycznej. Wokół jego pogrzebu też pojawiły się żenujące kontrowersje. Lobby agentów bezpieki i ich obrońców rzuciło się przekonywać władze Kościoła, aby nie zgodziły się na pochowanie prezesa IPN w krypcie kościoła świętych Piotra i Pawła w Krakowie. Kiedy piszę te słowa, we wtorek wieczorem, wydaje się, że jeszcze raz spadkobiercy komuny odnieśli sukces.
Kończą się pogrzeby ofiar katastrofy. Kończą się polskie czarne dwa tygodnie. Przed nami wielki wysiłek, aby ich śmierć nie poszła na marne. Wróciłem właśnie z pogrzebu Krzysztofa Putry, wicemarszałka Sejmu, posła i jednego z liderów Prawa i Sprawiedliwości. Kondukt żałobny przez dwie godziny szedł ulicami Białegostoku, a dziesiątki tysięcy ludzi żegnało swojego krajana. Mocno wierzę, że Polska może na nich liczyć.
Ryszard Terlecki