[2010.04.09] Rosyjska pamięć
Dodane przez Administrator dnia 09/04/2010 11:30:11
Czy Rosja zmienia swój stosunek do zbrodni katyńskiej? Czy władze Rzeczpospolitej słusznie postępują, rezygnując z żądania, aby śmierć ponad 20 tysięcy polskich jeńców uznać za zbrodnię ludobójstwa?
Na te pytania nie ma na razie jasnej odpowiedzi. W oficjalnym dokumencie rosyjskiego rządu, adresowanym do Brukseli, znalazło się stwierdzenie, że nie tylko nie wiadomo, kto zabijał w Katyniu i innych miejscach kaźni, ale nawet czy polscy oficerowie w ogóle zostali rozstrzelani. Może na przykład umarli na tyfus? Komedia, jaką odgrywają władze na Kremlu od czasu, gdy najwyższą władzę w Rosji objęli ludzie z KGB, wydaje się być czytelna nawet dla tych polityków w Niemczech czy we Francji, którzy za wszelką cenę (a może za rosyjskie pieniądze?) chcą doprowadzić do sojuszu z Rosją. Ale dla rosyjskich telewidzów, którzy oglądają występy utytułowanych historyków, przekonujących, że zbrodni dokonali Niemcy, sprawa nie jest zbyt oczywista. Lud w Rosji (i nie tylko) zwykle wierzy w to, co pokazują w telewizji.
Owszem, ostatnio na kulturalnym kanale telewizji moskiewskiej, który ogląda nikły procent telewizyjnej publiczności, wyświetlono film Wajdy o Katyniu. Reżyser od początku tak tworzył swoje dzieło, aby mogli je zaakceptować Rosjanie. Stąd są w filmie sceny z „dobrym” oficerem NKWD, stąd porównywanie zbrodni katyńskiej z niemiecką akcją uwięzienia ponad stu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nikt nie neguje niemieckich win, ale akurat zatrzymanie grupy profesorów, z których większość Niemcy po pewnym czasie puścili do domu, nie może być zestawiane z masową zbrodnią ludobójstwa. W każdym razie pokaz filmu, nawet na słabo oglądanym kanale, trzeba ocenić pozytywnie. Jeszcze większe znaczenie może mieć wizyta Putina w Katyniu.
Ale Rosja nie zamierza zrezygnować z tego fragmentu swojej historii, gdy jako część Związku Sowieckiego była drugim co do siły militarnej mocarstwem na świecie. Dziś biedna i zacofana, za wszelką cenę chce podtrzymać mit międzynarodowego znaczenia. Dopóki sprzedaje gaz i ropę, może przynajmniej stwarzać takie wrażenie, gdy jednak spadną ceny surowców, znów pogrąży się w chaosie wewnętrznych konfliktów, masowej przestępczości, bezprawiu i strachu. Wtedy jedyną pociechą jej obywateli pozostanie historia. Dlatego dziś Rosja tak kurczowo trzyma się sowieckiej tradycji, a szczególnie legendy o wielkim zwycięstwie Stalina nad Hitlerem. Nawet rocznicę zakończenia II wojny światowej obchodzi się w Rosji 9 maja, o dzień później niż na całym świecie, żeby przypomnieć kapitulację hitlerowskich marszałków w Berlinie, zajętym przez Rosjan, co było tylko teatralnym przedstawieniem, bo Niemcy już w nocy z 7 na 8 maja podpisały bezwarunkową kapitulację w Reims.
Dlatego trudno oczekiwać, by dzisiejsze władze Rosji przyznały, że w czasie zwycięskiej wielkiej wojny popełniono tak ohydną zbrodnię. A polski rząd powinien pamiętać, że okazywanie słabości w stosunkach z Rosją nikomu się nie opłaciło. Nie opłaci się też Polsce, która staje się dla Rosji przeszkodą w uzależnieniu Europy od rosyjskich dostaw. Moskiewskie gesty w sprawie Katynia mają uśpić czujność polskiej opinii publicznej, ale równocześnie nie mogą zepsuć wizerunku Rosji, jako mocarstwa, które niegdyś – rzekomo – wyzwoliło Europę.
Ryszard Terlecki