[2010.03.18] Palikot? Na premiera
Dodane przez Administrator dnia 18/03/2010 22:00:38
Tak zwane prawybory w Platformie Obywatelskiej, czyli upudrowana rywalizacja pomiędzy Komorowskim, a Sikorskim (w rzeczywistości wszystko jest ustalone: Komorowski ma wygrać, a Sikorski przegrać), ujawniła całkowicie nowy układ sił wewnątrz partii liberałów. Tusk, który zrezygnował z kandydowania na prezydenta, wyraźnie schodzi na drugi plan. Nic nie pomogą ani zabiegi rzecznika Grasia, ani wysiłki marszałka Niesiołowskiego, zmęczonego swoją rolą wiecznego awanturnika. W Platformie kończy się epoka Tuska. Jego wrogowie, jak strącony z rządu Schetyna, porzuceni przyjaciele, jak Chlebowski i Drzewiecki, towarzysze broni, jak wystawieni na ostrzał mediów Grabarczyk czy Grad - nie tworzą już drużyny wodza. W Platformie rozpoczęło się poszukiwanie nowego lidera.
Nową gwiazdą, wbrew niedowierzaniu niektórych komentatorów, staje się Palikot. Z sejmowego błazna i medialnego dziwoląga, powoli przeistacza się w lidera. W prawyborach wspiera Komorowskiego, bo wie, że napuszony marszałek ma mniejsze szanse na zwycięstwo w prawdziwych wyborach niż dynamiczny, choć nieobliczalny Sikorski. Co się stanie, gdy Komorowski przegra z obecnym Prezydentem? Tusk zostanie rozliczony z dotychczasowych licznych błędów (m.in. zaliczają się do nich niekompetentne i nielubiane panie w rządzie: Hallowa i Kopaczowa), a jego miejsce – lidera partii i premiera – obejmie autor nowej strategii, powszechnie znany, bogaty i oryginalny Palikot.
Ta nowa strategia to przede wszystkim zmiana koalicjanta z PSL na SLD. Do liliowych marynarek Palikota lepiej pasuje przebrana w skórzane kurtki Senyszyn, niż wciśnięty w niemodny garnitur Pawlak. Ludowcy są starzy i znużeni latami posłowania, poza tym wciąż balansują na granicy progu wyborczego. Lewica, łowiąca sympatyków na paradach „równości” i wśród antyklerykalnych sierot po anachronicznym już dziś Urbanie, ma większe szanse uzbierać pożyteczne dziesięć procent. Będzie jak znalazł w przyszłym Sejmie, gdzie na tak liczny jak dziś klub parlamentarny, Platforma już raczej nie liczy.
Palikot na premiera? Czemu nie. Ci wszyscy, którzy widzą w nim raczej cudaka, niż męża stanu, mogą się gruntownie pomylić. Palikot odpowiada na zapotrzebowanie dużej części elektoratu Platformy, dla której w biznesie liczy się nonszalancja wobec przepisów, szczególnie podatkowych, w polityce dużo prostackiego humoru, a w życiu tak zwany luz, najlepiej zaprawiany jakąś używką. Palikot twierdzi, że mógłby też być prezydentem, równie dobrze jak np. marszałkiem Sejmu, bo przecież do każdej roli może dobrać odpowiedni krawat, a reszta w jego wydaniu nie ma już większego znaczenia.
Prawybory odegrały swoją rolę. Pozwoliły ominąć przepisy i prowadzić intensywną kampanię wyborczą przed ogłoszeniem kampanii oficjalnej. Pozwoliły także odwrócić uwagę od kłopotów rządu: galopującego deficytu budżetowego, zapaści w służbie zdrowia, rozkładu wymiaru sprawiedliwości, postępującego rozbrojenia państwa, chaosu w szkolnictwie, klapy w polityce zagranicznej. Teraz jednak trzeba wrócić do prawdziwej polityki i zmierzyć się w prawdziwych wyborach. Ale w tym specjaliści od polityki na niby są już zdecydowanie słabsi.
Ryszard Terlecki