[2005.06.15] Wybór na lata
Dodane przez Administrator dnia 15/06/2005 19:59:38
Sojusz Lewicy zaaplikował nam znów krótką kampanię wyborczą na początku jesieni. Takie rozwiązanie ma swoje zalety, ponieważ partie mniej pieniędzy wydadzą na przedwyborczą agitację. Ma jednak też wady, ponieważ będziemy mieli mniej czasu na przyjrzenie się programom partii i kandydatów, a tym samym mniej czasu na podjęcie decyzji. Jednym słowem zyska budżet, a straci demokracja.
Sondaże badające sympatie przyszłych wyborców od dłuższego już czasu nie przynoszą żadnych rewelacji: Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska uzyskują najlepsze wyniki (każda z nich ponad 20 procent) i wszystko wskazuje na to, ze będą wspólnie rządzić po wyborach. Czy będzie potrzebny trzeci koalicjant? Prawdopodobnie nie, ponieważ wyniki innych partii wydają się dość mizerne. Samoobrona i Liga Polskich Rodzin dostaną niewiele ponad 10 procent, nie jest jasne czy obie postpezetperowskie lewice przekroczą próg wyborczy i wejdą do Sejmu, podobnie zresztą jak PSL. Połączenie Unii Wolności z częścią byłej komuny, co od zawsze było marzeniem Adama Michnika i „Gazety Wyborczej”, przyniosło raczej opłakane skutki: sama UW wykazywała 5 procent poparcia, a razem z Hausnerem dostaje zaledwie 4 procent.
Gdyby PiS i PO musiały szukać dodatkowego wsparcia, to z pewnością musiałyby zwrócić się o poparcie do Giertycha i LPR, co oznaczałoby duże komplikacje i być może spowodowało przyspieszone wybory. Dlatego w Sejmie przydałaby się np. Partia Centrum, która ostatnio też uzyskiwała wynik w pobliżu 5 procent i miałaby szansę na kilkunastu posłów. Jej najsilniejszym atutem jest jednak Zbigniew Religa, kandydat na prezydenta, znacznie mniej użyteczny w wyborach parlamentarnych.
W czołówce prezydenckiej bez zmian: prowadzi Lech Kaczyński przed Zbigniewem Religą i Donaldem Tuskiem. Dalej są Marek Borowski i Andrzej Lepper, a jeszcze dalej kandydaci raczej nie liczący się w rozgrywce, tacy jak Maciej Giertych (ojciec Romana), Jerzy Szmajdziński, Jarosław Kalinowski, czy Henryka Bochniarz. Zapewne pojawi się jeszcze kilku, pytanie tylko, kto im zbierze 100 tysięcy podpisów, koniecznych do startu w prezydenckich wyborach.
Lewica, a szczególnie prezydent Kwaśniewski, wciąż marzy o starcie Włodzimierza Cimoszewicza, ten jednak najwyraźniej nie zamierza uczestniczyć w z góry przegranej kampanii. Tak więc w drugiej turze Kaczyński spotka się z Religą (co bardziej prawdopodobne) lub Tuskiem czy Borowskim (co mniej prawdopodobne). W razie tej pierwszej dogrywki Religa może liczyć na głosy lewicy, PSL-u i PD – nie bez powodu już dzisiaj opowiada się przeciwko lustracji. Jak zachowają się zwolennicy Samoobrony i LPR? Nie wiadomo, ale można przypuszczać, że raczej poprą Kaczyńskiego. Z kolei dla niego najwygodniejszym przeciwnikiem w drugiej turze byłby Borowski (ewentualnie Cimoszewicz) – wówczas zwycięstwo ma pewne.
W lecie poszczególne komitety wyborcze będą tylko udawać, że prowadzą kampanię wyborczą, wszystkie siły zbierając na wrzesień. Oczywiście kandydaci będą jeździć po miejscowościach letniskowych, zapewniając urlopowiczom dodatkową atrakcję, zwłaszcza gdyby zawiodła pogoda. Czy jednak przedwyborcze trzy tygodnie we wrześniu wystarczą na podjęcie przemyślanych i odpowiedzialnych decyzji w sprawie głosu oddanego na posłów i senatorów? Na decyzję co do przyszłego prezydenta będą dwa kolejne tygodnie, a później jeszcze dwa przed drugą turą. Tak więc będzie to wyborcza jesień i życzmy sobie tylko, aby była to jesień odpowiedzialnych decyzji. Z politykami, których wybierzemy, spędzimy następne cztery lata (a z nowym prezydentem – nawet pięć).
Ryszard Terlecki