[2009.11.14] Wyborcze przetasowania
Dodane przez Administrator dnia 13/11/2009 23:05:53
Polityczne wydarzenia biegną w zawrotnym tempie. Afera ściga aferę, na chwilę uwagę publiczności przykuwa powoływanie komisji śledczej, w chwilę później ministerstwo zdrowia skupia na sobie zainteresowanie mediów skandalem wokół zakupu szczepionki przeciw grypie. Tusk jedzie do Paryża, żeby zrobić na złość Amerykanom, a Wałęsa popisuje się w Berlinie wiedzą o świecie i opowiada o dwóch narodach niemieckich. Aby zatrzeć złe wrażenie kolejnych wpadek, Platforma zamierza skierować do Sejmu nową ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej, ostatniej – po usunięciu Mariusza Kamińskiego z CBA – państwowej instytucji, która wciąż jeszcze nie jest w rękach koleżków premiera. Protesty, jakie wywoła niszczenie IPN, mają odwrócić uwagę opinii publicznej od ostatnich kłopotów rządu i kompromitacji czołowych polityków Platformy.
W takiej atmosferze powoli rusza kampania prezydencka, której apogeum przypadnie na wiosnę przyszłego roku. Dopiero wtedy zapadną ważne decyzje: czy Tusk będzie kandydował i kogo wystawi Platforma, kto będzie kandydatem lewicy i czy pomniejsi pretendenci do Belwederu odbiorą trochę głosów głównym konkurentom. Jak dotąd najbardziej pewna wydaje się perspektywa walki o drugą kadencję obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Przed Tuskiem piętrzą się kłopoty, ponieważ Polacy coraz gorzej oceniają rząd Platformy i PSL. Na kandydowanie wielką ochotę ma Komorowski, marszałek Sejmu, ale jego szanse na zwycięstwo wydają się więcej niż skromne. Do polityków, którzy też mają ochotę, należą Cimoszewicz i Olechowski. Ten pierwszy, jako kandydat zjednoczonej lewicy w jednym z sondaży osiągnął nawet niezły wynik, jednak wątpliwa pozostaje zdolność lewicy do zjednoczenia się pod jednym, cimoszewiczowym sztandarem, skoro i Szmajdziński, i Napieralski, i Olejniczak chętnie zgodzą się wystąpić, nawet jako kandydaci choćby tylko drobnej grupki postkomunistów. Oczywiście bez szans na wybór, ale za to z realną szansą na własną promocję, co może zaowocować zdobyciem lub umocnieniem pozycji lidera lewicy. Cimoszewicz ma także i tę wadę, że w żadnej z lewicowych partii nie jest lubiany, a ponadto – po licznych porażkach, jakie ponosił dotychczas – uchodzi za kandydata pechowego.
Możliwości Olechowskiego są jeszcze mniejsze, tym bardziej, że główny filar jego przyszłej kampanii, czyli Piskorski, stracił wpływ na Stronnictwo Demokratyczne, którego majątek chciał wykorzystać w prezydenckiej i parlamentarnej kampanii. Olechowski bez pieniędzy SD będzie tylko smutnym cieniem niegdysiejszego Olechowskiego, walczącego z Krzaklewskim i Kwaśniewskim.
Będą jeszcze tzw. kandydaci egzotyczni, startujący wyłącznie w celach reklamowych lub dla promocji swojego, najczęściej marginalnego ugrupowania. Do udziału w wyborach będą zachęcać ich media, w nadziei, że choćby drobny ułamek procenta odbiorą urzędującemu Prezydentowi.
Ostatnie sondaże wykazały zaledwie 12-procentową przewagę Tuska nad Kaczyńskim. Taka przewaga jest łatwa do odrobienia, tym bardziej, że Platforma grzęźnie w coraz większych kłopotach. Może się więc okazać, że w drugiej turze Kaczyński spotka się z kandydatem lewicy, co przynajmniej część elektoratu Platformy postawi w bardzo trudnej sytuacji.
Ryszard Terlecki