[2009.07.29] Jeszcze nie jest za późno
Dodane przez Administrator dnia 29/07/2009 20:20:02
Wiadomość o tym, że zarząd województwa krakowskiego – a nie trzeba dodawać, kto w nim rządzi – rozpoczął przygotowania do sprzedania szpitala im. Babińskiego w Kobierzynie, poruszyła wielu mieszkańców Krakowa. Szpital, który właśnie obchodzi 90 lat swojego istnienia i należy do najstarszych w naszej części Europy, stał się łakomym kąskiem dla jakiegoś wpływowego „inwestora”, który umyślił sobie zamiast szpitala dla umysłowo chorych urządzić tu hotel, galerię handlową, a może ośrodek rekreacyjny. Szpital położony jest w rozległym i starym parku, a składa się z kilkudziesięciu budynków, najczęściej pochodzących z początku XX wieku i wpisanych do rejestru zabytków. Część chorych, których jest ponad 800 osób, zostanie przeniesiona do jakiegoś zaadoptowanego na ten cel bloku albo dawnego hotelu robotniczego, resztę rozpędzi się do domu, a sprzedany za parę złotych szpital, już po zmianie swojego przeznaczenia, wreszcie zacznie przynosić upragnione zyski.
Szkoda słów, żeby dyskutować z takimi pomysłami. Można tylko pogratulować lekarzom – podobno wielu z nich głosowało na Platformę Obywatelską. Oczywiście, jako hotelowy personel, będą mogli liczyć nie tylko na wysokie zarobki, ale również na szczodre napiwki. Tylko po co studiowali medycynę? Wystarczyło skończyć szkołę hotelową.
Zresztą, większość lekarzy pewnie sobie poradzi. A co zrobią pacjenci? To już nikogo nie obchodzi. Jeżeli nie stać ich na prywatne leczenie, to niech się pożegnają z nadzieją na specjalistyczną opiekę. Poseł Palikot, kandydat na następcę Tuska, zapowiada walkę o legalną eutanazję. Może myśli o objęciu nią psychicznie chorych? W czasie wojny Niemcy tak właśnie postąpili z pacjentami Kobierzyna.
O innym krakowskim szpitalu mówi się, że jest przeznaczony do kupienia przez jedną z prywatnych szkół wyższych (i tak wszyscy wiemy, o którą chodzi). Aby kupujący nie naraził się na zbyt duży wydatek, trzeba szpital odpowiednio zadłużyć, a następnie efektownie zbankrutować. W szpitalu będą kształcić się bogaci studenci, nie wiadomo tylko na kim, bo przecież nikt rozsądny leczenia w takim szpitalu nie zaryzykuje. A co zrobią dzisiejsi pacjenci? To nikogo nie obchodzi.
Interes przede wszystkim. Sprzedać co się da, pod warunkiem, że da się na tym zarobić. Ekipa, która rządzi dobrze wie, że czasu ma już nie wiele. Musi więc szybko napełnić kieszenie, choćby i przyszło zostawić po sobie ruinę gospodarki. W czasie kryzysu majątek państwowy sprzedaje się tanio, co nie zraża rządu Platformy i PSL-u. Rząd musi czymś załatać dziurę budżetową, żeby Tusk miał szansę wygrać wybory prezydenckie (za rok i tak jego szanse będą raczej nikłe). Co będzie potem? Potem z zebraną w międzyczasie „kasą” pojedzie się do Europy, która powinna okazać wdzięczność za politykę „panny bez posagu”, która w żadnej sprawie nie ma własnego zdania i zawsze słucha silniejszych. Dla tych, którzy zrujnowali polskie państwo, w Brukseli zawsze znajdą się jakieś posady.
Co robić? Bronić się wszelkimi siłami. To już nie jest polityka. To jest cywilna wojna. Za parę lat nie będzie czego bronić. Dziś jeszcze można ratować szpitale, szkoły, zakłady pracy, kramy kupców. Za parę lat może się okazać, że jest już za późno.
Ryszard Terlecki