[2009.07.16] W ZESŁAWICACH SPOKOJNIE
Dodane przez Administrator dnia 16/07/2009 12:29:44

---

W ubiegłym tygodniu wybrałem się razem z Leszkiem do Zesławic. Tam, gdzie w roku ubiegłym wyciągnął swojego dorodnego sandacza. Przed szóstą rano byliśmy już w samochodzie. Nad zbiornikiem zameldowaliśmy się kilkanaście minut po szóstej. Zapowiadał się piękny dzień. Niebo prawie bez jednej chmury i chociaż w Zesławicach lubi wiać, tym razem było prawie bezwietrznie. Zarzuciliśmy po dwie gruntówki. Na haczykach znalazły się białe robaki i soczyste dendrobeny. Pozostało tylko czekać. Po kilkunastu minutach Leszek wyciągnął niewielkiego okonka. Później jeszcze jednego. Przed siódmą ruszyła i moja bombka, ale jakoś tak niezbyt energicznie. Zaciąłem dość elastycznie, mało gwałtownie i bez specjalnej siły. Po kilku minutach na brzegu miałem rybkę – podobnie jak Leszkowi i mnie trafił się niewielki okonek. Na szczęcie niezbyt mocno zaczepiony, więc bez uszczerbku powędrował z powrotem do wody. Później trafiła mi się jeszcze niewielka płotka. W ślad za wcześniej złowionym okonkiem i ona powędrowała do zbiornika. Niech rośnie. Po ósmej brania ustały zupełnie. I nie tylko u nas. Wracających do domu wędkarzy pytaliśmy o rezultaty. Prawie wszyscy odpowiadali, że co najwyżej zaczepiały się niewielkie okonie. Poza tym było cicho i spokojnie.
Nad wodą byliśmy do drugiej po południu i do domu wróciliśmy bez ryb. Cóż, nie zawsze trafia się na wędkarskie Eldorado, a zbiornik w Zesławicach nie jest zarybiony tak dobrze jak zalew przy ul. Bulwarowej. Ale do Zesławic jeszcze wrócimy.
Jakub Kleń



Nad zbiornikiem w Zesławicach