[2009.07.10] KRAJOBRAZ PO ULEWACH
Dodane przez Administrator dnia 10/07/2009 14:07:37
W ubiegłym tygodniu odwiedziłem kilka rzeczek i większych potoków na styku powiatów brzeskiego, tarnowskiego i nowosądeckiego. Woda w nich przeważnie czysta, choć już nie tak czysta jak kiedyś. Pamiętam, że gdy jako ośmio- czy dziewięcioletni chłopak spędzałem w tamtych rejonach wakacje, to jednym z ulubionych zajęć moich rówieśników było łapanie raków w koszyki. Raków było tam wtedy co niemiara. Dziś nie ma już po nich ani śladu. Ale i tak w ostatnich latach lubiłem tam połowić w czasie urlopu. Zawsze trafił się jakiś kleń lub potokowy pstrąg. To z reguły niewielkie strumyki, pełne wypłukanych przez wodę jam pod brzegami, odkrytych i obmywanych wodą korzeni starych drzew. Miejsca płytkie, w których woda sięga po kostki przeplata się z miejscami głębszymi, gdzie woda ma ponad metr głębokości. Najczęściej rzeczki te i potoki wiją się w głębokich parowach, których brzegi porastają stare lipy, buki, dęby i klony. Czasami tylko, gdy miejscami potok został uregulowany, brzegi obsadzono szybko rosnącą wikliną.
Dziś, po przejściu ulewnych deszczy, widok niektórych potoków zmienił się nie do poznania. A wszystko za sprawą wielkiej wody. Te małe i niewinne potoki, potrafią w ciągu kilku godzin zamienić się w rwące rzeki. Gwałtownie przybierają i woda dość szybko opada, pozostawiając dowody swojej niszczycielskiej siły. Widziałem oberwany brzeg na potokiem Niedźwiedź (dopływ Uszwicy) i dorodną wierzbę, która dosłownie „zjechała” wraz z ziemią dwa metry w dół. Na tej samej rzeczce od kilku lat bobry zbudowały sporą tamę – dziś nie ma już po niej ani śladu. Czy bobry zdołały ukryć się w jakiejś jamie, czy może spłynęły razem z rwącą wodą? Nie wiem. Gdy za jakiś czas tama zacznie być budowana przez nie na nowo, to będzie znaczyć, że przetrwały w tym samym miejscu, pomimo powodzi.
We wszystkich tych rzeczkach i potokach jeszcze do niedzieli płynęła brudna, burzowa woda. To efekt spływania, wraz z wodą, rozmytej, gliniastej ziemi z okolicznych pól uprawnych. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie rzucił parę razy małą blaszką i woblerkiem – jednak bez efektu. Myślę jednak, że pod koniec lipca lub w sierpniu wszystko wróci do normy i z takich potoków jak Niedźwiedź wyciągnę jeszcze niejedną rybę. Bo nagłe przybory wody, podmywanie i obrywanie brzegów, miały tam miejsce od stuleci. Po prostu taka jest natura podgórskich strumyków. I nic tego nie zmieni.
Jakub Kleń