[2009.06.26] Zamach na IPN
Dodane przez Administrator dnia 26/06/2009 17:41:43
Od kilku miesięcy Platforma Obywatelska zapowiada ostateczne rozprawienie się z Instytutem Pamięci Narodowej i od kilku miesięcy jej pogróżki szczęśliwie kończą się na zapowiedziach. Częściowo wynika to z generalnej nieudolności tej partii, która wciąż obiecuje rozwiązanie rozmaitych problemów, ale jak na razie niczego nie jest w stanie dokonać. Dobrym przykładem jest tzw. ustawa medialna, zmierzająca do stopniowej likwidacji telewizji publicznej i zmuszenia jej odbiorców do oglądania telewizji prywatnych. Dzięki temu prywatne stacje przejmą całość telewizyjnych reklam, a ich właściciele, najbogatsi ludzie w Polsce, staną się jeszcze bardziej bogaci. Oczywiście ich wdzięczność wyrazi się popieraniem Platformy i zwalczaniem jej przeciwników.
Tego świetnego pomysłu, aby monopol informacji przekazać w ręce telewizyjnych klakierów, którzy z dziennikarstwem mają tyle wspólnego, co handlarze kradzionych samochodów z uczciwym kupiectwem, jak dotąd nie udało się zrealizować. Platforma produkuje kolejne prawne buble, łatwe do zakwestionowania. Prawdopodobnie tak będzie również z najnowszym projektem, właśnie uchwalanym w Sejmie i Senacie przez platformianą większość.
Z ustawą o IPN miało być inaczej. Gdy okazało się, że zamiast tłumaczyć się z bezradności rządu w obliczu kryzysu, łatwiej jest bronić rzekomo zagrożonej godności Wałęsy, liderzy Platformy ochoczo zapowiedzieli radykalną przebudowę IPN. Systematycznie tumanionej telewizyjnej publiczności wmówiono, że Wałęsa stał się ofiarą spisku historyków, którzy zawzięli się, aby zniszczyć narodowy pomnik. Od marszałka Sejmu po powiatowych mężów stanu z PO, wszyscy zapowiadali najsurowsze kary dla IPN, od obcięcia funduszy i zmiany prezesa, po „ostateczne otwarcie archiwów” tak jednak przeprowadzone, aby – w związku z tym otwieraniem – zamknąć je na najbliższe 50 lat.
Ustawa podobno została już przygotowana, ale jej prezentację w Sejmie przełożono w związku w wyborami do europarlamentu. W Platformie mówiono, że jeżeli uda się zdobyć 50 procent głosów, to rząd poda się do dymisji i na jesień zostaną rozpisane przedterminowe wybory do Sejmu. Wtedy ustawa o IPN poczeka na wielki sukces „drużyny Tuska” i gładko zostanie przyjęta przez nową sejmową większość. Wcześniej, to znaczy podczas kampanii wyborczej, o pomyśle likwidacji IPN raczej nie należy przypominać.
Z tego planu nic nie wyszło. Platforma nie zdobyła połowy głosów, a wynik PiS okazał się lepszy od przewidywanego. Przyspieszonych wyborów więc nie będzie i w tej sytuacji ustawa o IPN zostanie skierowana pod obrady Sejmu. Jaki jest jej cel? Bez względu na propagandową zasłonę dymną – jej zadanie jest oczywiste: zakończyć rozliczanie ubeckiej agentury i nie dopuścić do rozliczeń rozkradzionego majątku państwa. Czy zostanie uchwalona? Z pewnością, ponieważ w tej sprawie Platforma może liczyć na poparcie postkomunistów, a w razie potrzeby także na histerię strachu i nienawiści do IPN, ponownie rozpętaną przez byłych donosicieli, ukrytych przede wszystkim w środowiskach dziennikarskich i akademickich.
Czy jednak Polakom można zabronić poznawania własnej przeszłości? Historia jest sprawiedliwa i nie zna pojęcia przedawnienia, a prawda – nawet wstydliwa – prędzej czy później i tak zostaje ujawniona. I ani Tusk, ani jego przyboczny Palikot, nic na to nie poradzą.
Ryszard Terlecki