[2009.06.19] Wakacji nie będzie
Dodane przez Administrator dnia 19/06/2009 15:04:06
Dlaczego, po blisko dwóch latach rządów Platformy Obywatelskiej, mamy coraz więcej powodów do niepokoju? Czy tylko dlatego, że polskie państwo traci już wpływ na cokolwiek, nawet na własną politykę zagraniczną? A może dlatego, że „kręcenie lodów” staje się procederem coraz powszechniejszym? Prywatne firmy mają zarabiać tam, gdzie znikają państwowe instytucje. Szkoły państwowe mają zostać przejęte przez prywatnych właścicieli, a te, które ocaleją, mają uczyć na tak niskim poziomie, aby korzystali z nich tylko najbiedniejsi. Prywatne szpitale mają przejąć opiekę nad pacjentami, a w niedobitkach publicznych placówek służby zdrowia, mają się leczyć ci, którzy są tak biedni, że właściwie leczyć ich nie warto. Państwowe uczelnie mają ograniczyć przyjmowanie na studia, aby prywatne uczelnie nie ucierpiały z powodu demograficznego niżu. A studenci niech sobie nie wyobrażają, że państwo będzie się o nich troszczyć: rząd nie zgodził się nawet na podniesienie tradycyjnych zniżek kolejowych dla studentów z prowincji.
Oszczędności? Owszem, ale kosztem najbiedniejszych. Pakiet antykryzysowy? Tak, ale dla firm, a nie dla pracowników pozbawionych pracy. Ulgi w spłacie kredytów? Tak, ale dla tych, którzy zadłużyli się na miliony. Podwyżki i premie? Tak, ale dla prezesów, którzy swoje dochody czym prędzej wywiozą za granicę. Tymczasem w najbliższych tygodniach czeka nas nowelizacja budżetu państwa. Kto straci najwięcej? Wojsko, bo po co nam armia. Policja, bo rząd oraz bogaci i tak mają własną ochronę. Nauka, bo w Europie potrzebni są polscy robotnicy, a nie uczeni. Służba zdrowia, bo warto troszczyć się tylko o tych, których na to stać.
Stocznie? Zamknąć, pochwalą nas w Brukseli. Przemysł zbrojeniowy? Zlikwidować, poklepią nas po ramieniu w Moskwie. Rolnictwo? Ograniczyć, przecież tanią żywność kupimy od rolników francuskich. To czym jeszcze mogą zajmować się Polacy? Mogą wspierać Platformę w jej słusznym dążeniu do ograniczenia własnego państwa. Przecież posady w Brukseli są bardziej interesujące niż w Warszawie.
A na razie? Tusk na prezydenta, Rostowski na premiera, Palikot na ministra finansów (z własnymi finansami świetnie sobie radzi), Komorowski na wszystko, co jeszcze zostanie do obsadzenia. Platforma powinna wygrać wybory samorządowe, parlamentarne i prezydenckie, a wtedy Tusk rzeczywiście będzie mógł zatrzymać stanowisko szefa partii, bo komu to będzie przeszkadzało. Wcześniej trzeba tylko zlikwidować publiczną telewizję, żeby prywatne stacje uzyskały informacyjny monopol i mogły wychwalać ekipę, która im to zapewni. Trzeba też zlikwidować IPN, bo po co komuś grzebać w życiorysie, a jeszcze gorzej w podejrzanie pękatym portfelu.
Idzie lato, ale tym razem nie będzie politycznych wakacji. Dla kręcenia lodów każdy sezon jest jednakowo dobry. Zanim wrócimy z urlopów, państwa polskiego będzie jeszcze troszeczkę mniej. Ani się nie obejrzymy, jak szkoła za rogiem okaże się być szkołą prywatną, a szpital w naszej dzielnicy przeistoczy się w elegancką klinikę, pilnowaną przez wytwornych portierów. Gdy włączymy telewizor, w porze wiadomości nadawany będzie peruwiański serial, a z prognozy pogody dowiemy się, jakiej temperatury spodziewać się jutro na Riwierze. I co, nie będzie tak po wakacjach? Może jeszcze nie, ale jeżeli się nie opamiętamy, to po następnych będzie już tak z pewnością.
Ryszard Terlecki